A+ A A-

Konopie dla zwycięstwa: niezwykłe odkrycie po latach

Wszyscy dobrze wiemy, że nasz kulturowy obraz konopi jest od ponad pół wieku jednym z najbardziej wypaczonych i poddanych wszechstronnej manipulacji. Ta wspaniała roślina była przez wiele tysięcy lat utożsamiana z boskością. Dzięki działaniom rządów i negatywnej propagandzie, połączono ją jednak szybko z przestępstwem, narkomanią i degradacją społeczną. Kto uwierzyłby w takim razie, że podczas II Wojny Światowej, w dzisiejszej „ojczyźnie prohibicji” – Stanach Zjednoczonych, gorąco namawiano do jej sadzenia?

 

Po wielu latach chudych, dla konopi pod koniec lat ’90 nadeszły nareszcie lata tłuste. Najpierw zbuntowali się naukowcy, potem organizacje pozarządowe, a na końcu zwykli użytkownicy, którzy mieli dość traktowania siebie, jak zorganizowanej grupy przestępczej. Efekty tego zrywu są coraz bardziej widoczne, a dalsze kontynuowanie przez konopnych aktywistów rozsądnej polityki edukacyjnej, daje obecnie nadzieję na dalszą liberalizację antymarihuanowego prawa. Od Compassionate Use Act z 1996, który został przegłosowany przez obywateli Kalifornii, przez słynny raport WHO, oficjalnie stwierdzający stosunkowo znikomą szkodliwość stosowania marihuany, aż po niedawny, „Światowy Raport Narkotykowy 2006” Biura ds. Narkotyków i Przestępstw ONZ, wszystko daje nam coraz silniejsze argumenty w walce z absurdalnym i nieefektywnym prawem.

Wraz z ukazywaniem światu prawdy o konopiach, na światło dzienne wychodzą też prawdziwe smaczki. Jednym z nich jest odnaleziona przez Jacka Herera (znanego marihuanowego aktywistę) taśma z propagandowym filmem amerykańskim – „Hemp For Victory”. Tego niezwykłego znaleziska dokonano ostatecznie w 1989 r., w Bibliotece Kongresu USA przeszukując archiwa z lat trzydziestych i czterdziestych. Wcześniej robiono to bezskutecznie w Ministerstwie Rolnictwa, na zlecenie którego film powstał. Niezwykle interesujący jest przy tym jeden zasadniczy fakt - obie instytucje utrzymywały do momentu jego ujawnienia, że film ten nigdy nie istniał.

Kierowany do amerykańskich farmerów podczas II Wojny Światowej objaśnia im, że konopie są jedną z najstarszych, oddających wiele usług ludzkości, rośliną. Radzi im zwiększać plony na potrzeby armii oraz pokazuje w prosty sposób, jakie wymagania mają konopie i jak je najefektywniej sadzić. Z prawdziwą werwą dyktuje się też odbiorcy długą listę produktów, do stworzenia których niezbędne są konopie. Wszystko zaś a majestacie prawa, które przyznaje każdemu hodowcy stempel, legalizujący uprawę po federalnej rejestracji. Sam tytuł filmu – „Konopie Dla Zwycięstwa” jest wymownym znakiem, jak niezwykle ważna jest dla kraju ta roślina i każe czynić wszystkie możliwe wysiłki w celu ułatwienia jej rozwoju. Czy może być jeszcze piękniej?

Ta perła z lamusa pokazuje nam ponad wszelką wątpliwość, że konopie aż do późnych lat ’40 były mocno sprzęgnięte z gospodarką Stanów Zjednoczonych. Nie demonizowano ich jako złowieszczego środka, przynoszącego śmierć, a raczej upatrywano w nich wielu ekonomicznych zalet. I trudno się dziwić, aż do początków XX wieku uprawy tej rośliny rosły w USA w zastraszającym tempie, które pozwalało na wielki rozwój przemysłu i handlu. Konopie nie wymagały dobrej gleby, nawozów sztucznych i wiele opieki – były dumą rolników. Tym bardziej dziwi fakt, że w ciągu 20-30 lat całkowicie pozbyto się ich ze zbiorowej świadomości. Z wyjaśnieniem przychodzi nam tu historia wielkiego przemysłu, który rozwijając się chciał szybko wyeliminować niewygodną konkurencję. Udało mu się to przez polityczny lobbing, który zdecydowanie nalegał na całkowity zakaz hodowli, sprzedaży, posiadania i przetwarzania tej rośliny. W ten sposób postawił na swoim i zagrodził drogę do jakiegokolwiek myślenia o konopiach. Zakaz trzeba było jednak umotywować, stworzono więc tabu. Do jego uprawomocnienia wystarczyła zręczna propaganda, której ofiarami jesteśmy do dzisiaj. Oprócz tego trzeba było jednak także wymazać pamięć!

„Hem For Victory” jest od 15 lat rozdawany przez Herera wszystkim, szczerze zainteresowanym historią konopi w Stanach Zjednoczonych. Kiedy ta prawdziwa, nie modyfikowana na potrzeby kolejnych kampanii antynarkotykowych, historia da o sobie znać? Miejmy nadzieję, że właśnie jesteśmy świadkami jej powrotu.

Oceń ten artykuł
(0 głosów)