A+ A A-

Uwaga na finlandyzację

Finlandia nie kojarzy nam się już z idylliczną piosenką o pysznej wódce i ogólnym raju, najlepszą na płycie Świetlików z Bogusławem Lindą. Jak podaje Helsingin Sanomat (jeden z największych dzienników Skandynawii, o stukilkudziesięcioletniej tradycji), policja najechała growshop ViherPeukku w Tampere i zatrzymała nieokreśloną liczbę osób związanych z firmą.
 
Jej działalność uznała za promowanie przestępczości narkotykowej. Sklep sprzedawał sprzęt do domowej uprawy roślin, jak inne w Finlandii, Europie oraz na świecie i część klientów stanowili hodowcy konopi, a część nie. Niewykluczone, że miało to na celu po prostu ochronę interesów narkomafii.
 
Co najgorsze, biznes nie był prowadzony w bezpieczny sposób i policja przejęła bazę danych klientów, dokonując następnie przeszukań, znajdując podobno wiele krzewów i aresztując growerów. Nawet jeśli dojdzie do wznowienia działalności, ViherPeukku nie jest bez winy i nie odzyska zaufania.

W prawie nie znajdują się żadne paragrafy dotyczące handlu sprzętem ogrodniczym. Sprawa jest precedensowa, jak mówi przestawiciel policji, decyzja będzie należeć do sądu, a śledztwo jest jeszcze na wczesnym etapie.
Swóją opinię przedstawił Matti Tolvanen, profesor prawa karnego i procesowego z Uniwersytetu Wschodniej Finlandii. Uważa, że najważniejsze są dwie rzeczy: czy sprzęt, który sam w sobie jest legalny, może być używany do uprawy legalnych roślin (a wiadomo, że oczywiście może – red.) oraz czy oskarżenie udowodni w sposób przekonujący, że sprzedawca wiedział, do czego część klientów go używa. Dodaje: „Policja testuje granice, jak daleko może się posunąć. W końcu sprzedaż noży nie jest zabroniona, nawet jeśli bywają one używane do morderstw.”

Da się przypuszczać, że rozumują w następujący sposób. Sąd może ich uniewinnić (być może nawet podatnicy zapłacą odszkodowanie za areszt i straty finansowe), ale nam nikt nic nie zrobi, bo my jesteśmy policją. W dodatku firma zakończy działalność, a ludzie będą już skutecznie zastraszeni. Tymczasem przemytnicy i handlarze już zapewne zacierają ręce, a najgorzej wyszli na tym domowi hobbyści. To wydarzenie obrazuje, że nawet w tzw. wolnych krajach należy dbać o bezpieczeństwo i pamiętać, że służby mundurowe z natury rzeczy mają skłonność do nadużywania siły, naginania prawa, kontrolowania życia prywatnego obywateli i zwracania kłów przeciw tym, których strzegą (za ich podatki).

Wszystkiemu dodaje pikanterii fakt, iż niedawno fińskie państwo (idąc w ślad za USA, Kanadą i kilkunastoma innymi krajami z Europy i świata) oficjalnie pogodziło się z faktami: substancje aktywne zawarte w konopi są bardzo użyteczne w medycynie! W Kalifornii – gdzie nie tylko różne formy liberalizacji, ale i legalizację marijuany na wzór alkoholu popiera znacznie więcej osób, niż kiedykolwiek ją zażyło, a mianowicie 56% społeczeństwa – jedną z głównych przyczyn zmian były częste aresztowania i skazywanie za leczenie się Cannabis ludzi umierających na raka i AIDS. Ciekawe, czy wśród klientów sklepu fińskiej policji nie udało się właśnie dorwać podobnego narkotykowego przestępcy.                                            
                                                                                            
Oceń ten artykuł
(0 głosów)