A+ A A-

Czesi o Varsavskem GMM

    Cześć Spliff, pytałeś, jak podobał nam się Marsz Wyzwolenia Konopi. Bardzo. O pochodzie dowiedzieliśmy się na praskim Globalnym Marszu i od razu postanowiliśmy przybyć to zobaczyć. Chcieliśmy przyjrzeć się temu polskiemu „żywiołowi przestępczemu“. Iluż Was tam! Od dzieci do emerytów...
    Nie kryjemy, pragnęliśmy też pochwalić się Wam naszymi wyrobami – kosmetykami z konopi. Rozdaliśmy ponad tysiąc próbek. Lecznicze działanie cannabisu jest znane tysiące lat, korzystało się z niego przy najróżniejszych chorobach. Tylko w ostatnim stuleciu jakoś się to odwróciło i z rośliny leczniczej oraz przemysłowej, która rosła dosłownie wszędzie, stał się postrach i „narkotyk“. Ludzie, którzy używają jej leczniczo bądź rozweselająco, zostali „narkomanami“, a system prawno-karny ma się czym zajmować.
    U nas w Czechach sytuacja jest znacznie liberalniejsza. Znajdziesz knajpy, gdzie można palić. Na ulicy przy paleniu wzbudzisz najwyżej ciekawskie spojrzenia, co masz na sobie, czemu stoisz na chodniku itp. Nikt nic ci nie powie (chyba, że spyta o poczęstowanie).
Dlatego wypatrywaliśmy, czemu nawet na afterparty nikt nie pali. Gota wytłumaczył, za to zamykają aż na trzy lata, za uprawę na pięć. Że to po prostu katolicki teren.
 
    Oj... Dwudziesty pierwszy wiek... Wasi politycy chyba powinni wiedzieć, o konopiach i ich uzdrawiającym wpływie mówi już Biblia, a wg ostatnich analiz z dużym prawdopodobieństwem używał ich i Chrystus.

    W naszej Republice Czeskiej też mamy za tzw. „narkotyki“ kary. Na szczęście policja  celowo koncentruje się na twardych, głównie heroinie i pervitinie (rodzaj metaamfetaminy – przyp. tłum.), trudno się z tym nie zgadzać; trawą zajmują się tylko na podstawie zawiadomienia. Gdy przypadkiem Cię złapią, gdy masz „małą ilość“ (zwykle do 20g – przyp. tłum.), poza jakimś blablaniem od policjanta nic Cię nie czeka. Gdybyś miał więcej, możesz dostać mandat lub dwa lata. Jeśli masz czyste konto, raczej grzywnę lub warunek. Używanie nie jest wbrew prawu.
   
    Inicjatywy obywatelskie oraz rządowe organy i komisje starają się przeforsować uprawę ograniczonej liczny roślin „na własne potrzeby“. Czemu? To zwyczajnie zbyt drogie, nieefektywne i niepotrzebne, aby policja i system prawno-karny zajmował się takimi drobiazgami. Zamknąć czeskiego producenta lub dilera, na jego miejsce przyjdzie rosyjski lub wietnamski. Ci mają broń, i nie omieszkają zaproponować przy okazji i „czegoś mocniejszego“.
Czemu właściwie o tym piszemy? Tym, że produkujemy kosmetyczno-lecznicze produkty z konopi, ukazujemy, że z konopiami wiąże się masa niepotrzebnych (i naukowo obalonych) mitów i uprzedzeń.
   
    Widzimy, jak ludzie, którzy dwadzieścia lat temu mówili, że trawa jest jak heroina, przychodzą po olejek, gdy zaboli ich zadek, jak smarują usta maścią, by pozbyć się dolegliwości, jak chętnie wcierają ją w dłonie, kupują żonom krem do twarzy na urodziny, dla babć i dziadków biorą maść przeciwbólową, a dzieciom leczą łuszczycę, egzemy i wypryski, których nie można było się latami pozbyć...
   
    Przede wszystkim jednak widzimy, jak im pomaga. Gdy idzie o zdrowie – ich własne bądź ich rodziny – wszystko im jedno, że to z tego „wstrętnego narkotyku“. Przeciwnie, chwalą sobie, że to „naturalne“ i nie niszczą sobie organizmu chemią.
   
    Co z tego wynika? Zmienić człowieka podejście jest czasem niełatwo. Kiedy jednak zobaczą, że konopia im pomogła, ciężko będzie im przeciw niej walczyć.
Zatem pójdźmy i namaśćmy ich a zobaczymy. Pójdźmy namaścić kolana staruszkom z kościoła. Pójdźmy namaścić dłonie rolnikom, ogrodnikom i małżonkom.  Pójdźmy namaścić zadki pracownikom biurowym. Pójdźmy namaścić zdrętwiałe karki i nadgarstki tym, co cały dzień pracują za komputerami.
   
    Zobaczycie, rezultaty będzie znać już niedługo...
To był piękny i pouczający dzień. Jedno zdanie zapamiętamy do końca życia: „Sadzić, palić, zalegalizować!“
Trzymamy za Was kciuki – robicie świetną robotę. Za rok będziemy znowu. Pewnie już zapalimy – może i z premierem:)
Oceń ten artykuł
(0 głosów)