A+ A A-

Robert Brylewski - Kryzys w Babilonie, Autobiografia

Nie jestem jedynym czytelnikiem, który książkę tę łyknął w dwa dni, choć gruba i wielka jak encyklopedia.

Innym powodem poznawczego natchnienia było też to, że chwilę przedtem przeczytałem książkę Kelnera, w której pojawiają się również momenty wspominane przez Roberta. Trudno, żeby ich tam nie było, skoro obie publikacje to autobiografie, czyli autorskie opisy drogi życia. Jest to droga tworzenia zespołu i na dobrą sprawę jest to wciąż ten sam zespół, choć znany pod różnymi nazwami. Tak więc mamy dwa sposoby opisu, potwierdzające, że poznanie nasze toczy się dwutorowo. Ogniwem łączącym odległe niekiedy wątki jest synchroniczność. Zasada transformująca doświadczenia para–teatru w kulturę czynną. Choć sufix –para tłumaczony jest najczęściej jako niby, quasi i coś w tym rodzaju, rozumiany jako mgła czy dym i kojarzony z tajemnicą, ma też swój pierwotny kontekst, wynikający z doświadczeń Teatru Laboratorium, gdzie oznaczał pracę w parach. Jest to sytuacja, w której performer nigdy nie jest sam. Zawsze ma partnera, towarzysza w podróży, partycypanta pomysłów, anioła stróża. Dla Roberta jest nim muzyka. Ona chroni Jego idee nie tylko przed samotnością ale i przed ego, co sprawia, że i twórczość ma socjalny charakter, nie pozbawiony przy tym uniwersalnych walorów noszących niekiedy znamiona profetyzmu. Miałem poczucie, że stoi za mną grupa ludzi, środowisko – wspomina Robert i jest to poniekąd przewodni motyw tej opowieści. Pytany przez Rafała Księżyka udziela takich odpowiedzi, jakie mogły by być felietonami czy mini–esejami, gdyby drukowały je jakieś czasopisma. Innym sojusznikiem Roberta jest chronologia, czyli czasowy porządek, w jaki wpisane są zdarzenia, sytuacje i przygody. Dziś już raczej niemożliwe do przeżycia, choć mające swe odpowiedniki, podobieństwa i analogie we współczesności. Jako bohater tych opowieści, pointowanych czasem żartem czy anegdotą, zachowuje Robert zdrowy dystans do tego, co nazywamy zbiorową nieświadomością. Komentuje dominujący światopogląd raczej z pozycji antropologa niż socjologa, odnajdując pozytywny aspekt każdej relacji. Historia jest u niego narzędziem i metodą porządkującą pamięć, choć zwykle bywa odwrotnie. To nie jedyny paradoks takiego toku narracji. Okazuje się bowiem, że można być jednocześnie świadkiem i uczestnikiem, twórcą i krytykiem i nie tracić przy tym balansu między wizją i realizacją. Można by dojść do wniosku, że kolejne projekty spełniają się same, zanim zostaną opisane i cały ten proces jest wehikułem kierowanym przez wyższe siły zawiadujące światem. Robert, jako osoba otwarta na wpływy z trochę innych oczywistości, potrafi im nadać wymiar nie tylko symboliczny, ale i realistyczny.

I choć nie jest to nigdzie powiedziane wprost i dosłownie, to wszystkie te poszukiwania mają charakter jeśli nie duchowy to przynajmniej potencjalny. Możność, jako niewidoczna i niewidzialna, staje się przez to anonimowa. To jeden z istotnych aspektów, jakie prezentuje sztuka ludowa. Powrót do źródeł i korzeni to tylko jeden z licznych wątków tej rozmowy. Od niego się zaczyna i na nim się kończy cała ta opowieść.

Kryzys w Babilonie. Autobiografia
Rozmawia Rafał Księżyk
Wydawnictwo Literackie Kraków 2o12

Artykuł z 41 numeru Gazety Konopnej SPLIFF


@udioMara




Oceń ten artykuł
(0 głosów)