A+ A A-

THE CULTURE HIGH (2014)

Podczas gdy klasycznych, rozrywkowych stoner movies jest aż nadto, rzetelnych i poważnych pozycji dokumentalnych poświęconych marihuanie (i szerzej – produktom z konopi) jest tyle, co kot napłakał.

Tych kilka profesjonalnych pozycji, które ma do wyboru konsument trawki pragnący rzetelnie powierzyć swoją wiedzę – na czele z Breaking the Taboo, 4/20, czy The Union – reprezentuje wprawdzie wysoki poziom, wciąż pozostawia jednak spory niedosyt, szczególnie jeśli chodzi o ujęcie syntetyczne i na wskroś skupione na współczesności. Lukę tę wypełnia The Culture High, który miał swoją premierę w październiku ubiegłego roku.

    Za The Culture High stoją autorzy kapitalnego The Union (2007), którzy na swój najnowszy projekt zebrali środki za pomocą Kickstartera. Nic więc dziwnego, że od samego początku produkcja zwraca uwagę swoim profesjonalizmem. W przeciwieństwie jednak do swojego poprzedniego filmu, który, zgodnie z podtytułem – The business behind getting high, skupiał się głównie na ekonomicznych aspektach obrotu marihuaną, najnowszy film Breta Harvey’a ma szersze ambicje – zaprezentować szeroką, globalną zmianę kulturową, jaką zafundowało nam niemal pół wieku Wojny z Narkotykami. Przyznam, że takie ambitne, przekrojowe podejście bardzo mi odpowiada i, co najważniejsze, autorom udało się wywiązać z zadania celująco. Tak ambitne założenia wpływają na strukturę dokumentu. Skoro chcemy przyjrzeć się przede wszystkim teraźniejszości – i to w możliwie jak jej najszerszym wymiarze – musimy odpuścić sobie sporą część rysu historycznego. W odróżnieniu więc od wielu dokumentów o podobnej tematyce w Culture High mało jest mowy o historii narkotykowej prohibicji. Niewiele dowiadujemy się o kulisach kampanii Nixona i Reagana, jeszcze mniej o początkach delegalizacji – nazwisko Anslingera nie pada ani razu! Nie jest to jednak zaniedbanie – dokument po prostu zakłada sporą wiedzę wyjściową widza – i od razu rzuca go na głębokie wody. Dlatego też, jeżeli chcecie wprowadzić w temat kogoś z innej bajki – to nie jest film dla niego. Nieco zaznajomionego z tematem czeka jednak prawdziwa uczta.

Od otwierającej film kapitalnej sekwencji z prawdziwego zatrzymania podejrzanego o posiadanie narkotyków – wyważane w nocy drzwi, krzyczący, uzbrojeni policjanci, zastrzelony pies... – narracja gna wartko do przodu, utrzymywane jest napięcie zupełnie jak nie w dokumencie. Pomimo dość zachowawczej formy, przez większość czasu oglądamy po prostu tradycyjną formułę „gadających głów” ekspertów, względnie słyszymy ich wykład ilustrujący z offu wymowne ujęcia z frontu Wojny z Narkotykami. Dzieje się tak również dlatego, że autorzy postanowili zrezygnować z nieco wyświechtanych (jakkolwiek słusznych), znanych większości zwolenników legalizacji argumentacji w stylu analogii z prohibicją alkoholową czy wytykania palcem „a alkohol to też narkotyk”. No dobrze, te argumenty też się dla porządku pojawiają, ale tylko na początku, potem opowieść pędzi wartko – ale nie na oślep – do przodu. Narracja oparta jest na wypowiedziach świetnie dobranych ekspertów. Ponad czterdziestu! Dobrze dobrana jest zarówno proporcja mówców „poważnych” i nieco bardziej rozrywkowych (wygadani stand-up comedians i Snoop Dogg – najwyraźniej ekspert w każdej dziedzinie), jak i wachlarz specjalizacji reprezentowanych przez tych pierwszych. Większość wypowiadających się ekspertów to psychologowie, specjaliści od uzależnień, prawnicy, ekonomiści (i słynny diler – Mr Nice) i – co bardzo istotne – byli funkcjonariusze z pierwszej linii frontu Wojny z Narkotykami – pozbawieni złudzeń oficjele z DEA czy brytyjskiego MI5. Zestaw ten znakomicie uzupełnia szerokie spektrum akademików, na czele z psychologiem społecznym Howardem Bloomem – którego zajmujące uwagi na temat funkcjonowania nixonowskiej metafory „wojny” z narkotykami są naprawdę odświeżające i stanowią świetny przykład tego, co w tym dokumencie najcenniejsze – pokazania Wojny z Narkotykami jako potężnego czynnika kształtującego współczesną kulturę.

Snoop LionZgodnie z centralnym pomysłem podejścia kompleksowego i kulturowego nie tylko dobrano gości – zamysłowi temu podporządkowana jest też kolejność prezentacji kolejnych stref życia, na które wpłynęła narkotykowa prohibicja. Niczym przez kolejne kręgi piekła przechodzimy więc przez uliczną rzeczywistość walki z narkotykami, brutalną codzienność przygranicznych stanów Meksyku, funkcjonowanie DEA, prawo... A potem zaczyna się robić naprawdę ponuro – przechodzimy do więziennictwa (które w USA jest sprywatyzowane, a ta patologia owocuje największym współczynnikiem inkarceracji na całym świecie i potężnym lobby więzienniczym), przyglądamy się procesowi militaryzacji policji i spadku społecznego zaufania do niej. Następnie dochodzimy do naprawdę jeżących włos na głowie przykładów działalności globalnych koncernów farmaceutycznych. Opowieść ojca chłopca cierpiącego na epilepsję - siedmiolatka uzależnionego od barbituranów, którego ból uśmierza tylko olej konopny, stanowi emocjonalny punkt kulminacyjny tej opowieści. Ale jego łamiące serce (a u cynicznego widza, jakim bywam, stwarzające pytania o możliwość szantażu emocjonalnego) wyznania nie stanowią bynajmniej końca wywodu.

Większość wspomnianych już aspektów Wojny z Narkotykami (choć rzadko wszystkie naraz) bywały już poruszane w wielu podobnych dokumentach. Największą jednak zaletę The Culture High stanowi druga część dokumentu, w której odchodzimy już dość daleko od codzienności zażywających narkotyki. Pojawiają się pytania o interesy grup nacisku, o ogromną skalę lobbyingu w Stanach, system medialny, w końcu o politykę na najwyższym szczeblu. Ta część filmu, w naturalny sposób, najbardziej narażona jest na niebezpieczeństwo odpłynięcia w niepotrzebne dygresje (i tak rzeczywiście się dzieje w przypadku sekcji poświęconej mass mediom), ale tym samym najwięcej w niej obserwacji świeżych, odkrywczych, znamionujących to, co jankesi zgrabnie określają mianem „seeing the Big Picture”. Cała ta zwieńczająca opowieść sekcja jest interesująca, największe wrażenie robi jednak ta poświęcona polityce – przyglądamy się między innymi głośnej sprawie zwolnienia brytyjskiego rządowego eksperta profesora Nutta, który ośmielił się w oficjalnym raporcie stwierdzić, że Ecstasy i marihuana są bezpieczniejsze od alkoholu. Przy okazji stawiane są pytania o rolę niezależnych ekspertów asygnowanych przy rządzie. Pojawia się też prowokacyjny przegląd prezydentów USA, którzy przyznawali się do zażywania narkotyków. Co pokrzepiające, obrywa się też Obamie – zgrabnie rozbijany jest mit wyluzowanego demokraty zapowiadającego słynną „Zmianę”, a zarazem stereotyp, w myśl którego, każdy demokrata będzie naturalnym sprzymierzeńcem legalizacji. Konkluzją części politycznej jest nieco przydługawa sekcja poświęcona funkcjonowaniu mediów, zamykająca się jednak pokrzepiającą radą – myśl samodzielnie!

Po kapitalnie zniuansowanym wywodzie finał i konkluzje dokumentu nieco zawodzą. Razi optymizm, z którym wszyscy eksperci witają popularność internetu – przeciwstawianego tradycyjnym mass mediom jako dostawca treści (jakby Google nie było nastawioną na zysk korporacją), razi myślenie życzeniowe w kwestii postępów legalizacji na całym świecie (!). Ale to tylko moje krakanie jako medioznawcy-pesymisty. Nie zmienia ono jednak ogólnej oceny The Culture High. To zdecydowanie najbardziej zniuansowany, drobiazgowy i zaskakująco świeży z dostępnych dokumentów dotyczących narkotyków. Także dlatego, że nie tylko portretuje zrodzoną z dekad War on Drugs kulturę, ale pokazuje też inne kształtujące ją czynniki. Wynikiem jest bogaty, prowokujący, efektowny (choć może i czasami efekciarski) portret współczesnego splotu systemów prawnych, polityki i mediów.

Culture High (2014)
reżyseria: Brett Harvey
eksperci (wybrani): Lester Grinspoon, Joe Rogan, Sir Richard Branson, Snoop Lion, Howard Bloom, Cenk Uygur, David Nutt, Gabor Mate, Howard Marks (Mr Nice), Ed Burns, Annie Machon, Charles Nesson, Todd McCormick
Film w wersji angielskiej do obejrzenia na stronie projektu: http://www.theculturehigh.com/

Artykuł z 52 numeru Gazety Konopnej SPLIFF

Robert Kania

Oceń ten artykuł
(1 głos)