A+ A A-

High: The True Tale Of American Marijuana

Kolejny film. Kolejny dokument. Znów marihuana. Sceptycyzm zakrzywia percepcję. Myślałem, że wzbogacę swoją wiedzę o kilka ciekawostek. Projekcja skończyła się godzinną refleksją nad stosunkiem do rośliny.

 

Chcąc rzetelnie wyczerpać temat, trzeba powołać się na kwestie elementarne. Oglądając dokument nie byłem więc zdziwiony, że reminiscencja klasyków typu: „Reefer Madness”, czy też „Hemp for Victory”, musi się pojawić. Powrót do czasów propagandy czy przemysłowe użycie konopi to istotne aspekty, a zakładać trzeba, że szanowny widz może być laikiem. Bez tych informacji mógłby poczuć się zdezorientowany. Statystyki oraz wypowiedzi stanowią w dużej mierze o sile przekazu, więc również znaleźć się muszą. Co więc skłoniło mnie do owej godzinnej refleksji? Znaczna część dokumentu poświęcona jest kwestii leczenia oraz medycznej marihuany. Większość z nas traktuje konopie indyjskie, jako źródło: zabawy, relaksu czy też medytacji. Palimy, bo chcemy. Palimy, bo pomaga nam to osiągać założony cel. Prawo nam tego zabrania. Trudno, jakoś sobie poradzimy. Rzadko myślimy o ludziach cierpiących na różnorakie schorzenia, dla których marihuana jest jak tlen. Nie mogą bez niej spać, pracować, ani normalnie żyć. Jest heroiną[sic!], która zwycięża bestie – ból. John Holowach przedstawia nam ludzi, którzy na skutek rozmaitych wypadków cierpią nieustannie. Zwraca tym samym nasz wzrok na ułomność systemu. Brak kompatybilności pomiędzy prawem stanowym, a federalnym w tej materii jest przejawem sadyzmu! Pokazuje się ludziom, iż jest panaceum na ich dolegliwości, a następnie zamyka je klatce i oświadcza, że nie mogą go dostać. Nota bene nie zezwala się na badanie potencjału Cannabis, czym świadomie bądź nie blokuje się rozwój medycyny. Istnieją badania, które dowiodły, że THC pomogło w niektórych przypadkach zwalczyć komórki rakowe u szczurów. Być może jest to błąd statystyczny. Nie istnieje bezbłędna metodologia. A jeśli jednak nie jest to błąd i to w marihuanie, która jest zakazana tkwi lekarstwo na raka? O ironio…

Oceń ten artykuł
(0 głosów)