Gazeta konopna - SPLIFF - Marihuana Cannabis Konopie

Switch to desktop Register Login

Nieposłuszny Obywatel - Wywiad z „Przemysławem Zawadzkim”

Wolność Uprawy Prawem Człowieka - Cannabizz Warszawa 2017 SPLIFF TV
SPLIFF: Dotychczas nie było głośno o Tobie w środowisku konopny, jeżeli możesz powiedz kilka słów o sobie naszym czytelnikom, co skłoniło Ciebie do tak odważnego Coming Out-u?

Przemysław Zawadzki: Na rzecz poszerzania wolności działam już od kilku lat, a walka o liberalizację prawa narkotykowego była tylko jednym z wielu tematów jakie poruszam. Jestem autorem m.in otwartego listu do Tuska w sprawie medycznej marihuany. Apelowałem w tej sprawie również do prezydenta, a nawet do wszystkich posłów i ministra zdrowia. Inicjowałem różne protesty, petycje oraz pisałem projekty interpelacji poselskich.

Dziś postanowiłem zrobić kolejny krok i nie poprzestawać jedynie na słowach. Oczywiście nie byłoby tego kroku, gdyby nie moja natura. Nie należę do ludzi, którzy kładą uszy po sobie. Nie jestem typem niewolnika. Do tego kroku skłoniła mnie też pewna banalna obserwacja mojego 10 miesięcznego synka. Co chwilkę mówię mu „nie wkładaj tam rączki”, nie wchodź tam”, „nie ciągnij” etc. On jednak nie słucha i dalej robi swoje przycinając sobie palce oraz nabijając kolejne guzy. Czyż z politykami nie jest podobnie? Nie słuchają obywateli zupełnie i również robią swoje. Tak jak dziecko, które dopiero nabijając sobie kolejne guzy zrozumie jak działa grawitacja, tak też może i oni potrzebują dowodów empirycznych. Dlatego postanowiłem zanieść ten bukiecik do Beaty Szydło.


Obywatel Zawadzki
Obserwując Twój wyczyn mam pewne déjà vu,  8 lat temu gościliśmy na łamach SPLIFFA młodego prawnika, który stawił się w garniturze na komisariacie Policji z kilkoma gramami, chciał zostać skazany aby mógł wywalczyć   o depenalizację posiadanie na własny użytek w Trybunale Konstytucyjnym. Uznał On że prawo penalizujące posiadanie na własny użytek narusza konstytucyjną zasadę proporcjonalności. Jaki był Twój cel pokazywania się na tle uprawy konopi?

Moim celem, było przede wszystkim zwrócenie uwagi na szkodliwość obecnej polityki narkotykowej. Oprócz tego złożyłem również petycję i nie ukrywam, że po tym wszystkim czuję się lepiej, czuję się wyzwolony.

Nie oczekuję, że ludzie masowo będą robić to co ja, ale wierzę, że z roku na rok coraz więcej osób będzie potrafiło być sobą choćby przed osobami ze swojego  otoczenia. Konsument marihuany, podobnie jak konsument piwa nie jest przestępcą i chciałbym by tak właśnie się czuli i funkcjonowali. Zmiana mentalności w naturalny sposób, prędzej czy później przełoży się na stan prawny.

Ściągając kominiarkę przed 2 boksami, gdzie świecą 2 HPS i 6 paneli LED, jest kilkanaście roślin pod konie fazy kwitnięcia, nie bałeś się konsekwencji prawnych? Że ta zabawa z łamaniem TABU może przerodzić się w poważne kłopoty z prawem, sankcje, brak możliwości przebywania z dzieckiem przez kilka miesięcy?

Oczywiście, jestem i od początku bylem świadom możliwych konsekwencji. W zasadzie byłem spakowany i przygotowany do tego, że tego dnia trafię na dołek, a następnie do aresztu. Ucałowałem małego i ukochaną... a tu nic.
To, że nie doszło do zatrzymania z pewnością trochę zmniejszyło moc mojego przekazu.

Jak dobrze rozumiem swój przekaz skierowałeś do mediów, społeczeństwa i pani Premier Beaty Szydło? Nie informowałeś o swoich zamiarach Policji?

Kwiaty chciałem wręczyć w Kancelarii prezesa Premiera, tam też obsługa widziała, oraz dzwoniła gdzieś zgłaszając, że jakiś koleś przyszedł chyba z marihuaną.
Kiedy idziesz sobie ulicami Warszawy z topami i mijasz MSZ, KPRM, Centralne Laboratorium Kryminalistyczne, Ambasadę Ukrainy i w efekcie masę wszelakich funkcjonariuszy uzbrojonych po zęby, to nie wydaje ci się, że jest sens zgłaszać to Policji.

Mam wrażenie ze wraz z Palikotem konopie i sama marihuana przestała być tematem tabu w Polskim społeczeństwie i nikogo już nie bulwersuje symbol liścia ani zapach dymu z blanta. Jak zaczynaliśmy wydawać SPLIFFa  było sporo donosów do prokuratury, ze szerzymy narkomanie,  a tu dokładnie 10 lat później nikogo nie dziw człowiek idący z krzakami w centrum Warszawy. Czy to nie jest tak, że ludzi już nie szokuje to co zrobiłeś? Czy jednak Twój wyczyn być może z powodu zbyt dużej liczby krzaków w tle został potraktowany jako performers artystyczny?

Oczywiście akceptacja społeczna dla konopi uległa znacznej przemianie na przestrzeni ostatnich 5-10 lat. Nie powiedziałbym jednak, że to co zrobiłem nie jest dla przeciętnego Polaka szokujące.
Mój film obejrzało ponad 300 tys osób i reakcje odbiorców wskazują na ich spore zaskoczenie.
Natrafiłem gdzieś na komentarz, że „to było tak szalone, że nikt nie uwierzył w to co widział”. I tak może być jeśli chodzi o przejście po Warszawie. Szedłem tak spokojnie, ze nikt nie zwracał na mnie uwagi.

Jeśli chodzi o Policję, nie zdziwiłbym się jeśli zgodnie z wytycznymi, świadomie nie zareagowała, by nie czynić ze mnie męczennika. Z pewnością, gdybym został zatrzymany, o sprawie byłoby głośniej. Zresztą odzywało się do mnie wielu dziennikarzy ewidentnie dopytujących o policję. Poza Polsatem, inni odpuścili bo zabrakło dramaturgii.

Co to za historia, gdzie koleś pokazuje plantację, zanosi krzaki dla premiera i wraca do domu na obiad? Trudno na bazie tego skrytykować działania rządu i podległych mu służb.

Można by kusić się zatem o stwierdzić ze cannabis jest już znany Polskiemu społeczeństwu, liść nie wywołuje strach,a raczej uśmiech na twarzy . Jakie są kolejne kroki ku zmianie prawa na „normalne”? Jakiego rozwiązania jesteś zwolennikiem?

Jak, liść z pewnością, także dzięki działaniom na rzecz medycznego zastosowania konopi, ma już znacznie lepszy wizerunek. Choć nadal warto pamiętać, że ok połowa społeczeństwa jest przekonana, że ściganie to jedyne sensowne rozwiązanie. Tu jest nadal ogromne pole do działania edukacyjnego.

Osobiście jako libertarianin jestem za tym, aby każdy człowiek sam decydował o swoim ciele. Depenalizacja produkcji, handlu oraz oczywiście posiadania wszystkich substancji psychoaktywnych to wg mnie najlepsze docelowe rozwiązanie.

Jaka jest najlepsza droga Twoim zdaniem aby osiągnąć ten cel?

Uważam, że najskuteczniejsze jest zawsze połączenie wszelkich dostępnych metod. W tym przypadku ważna jest działalność zarówno taka, która mieści się w oknie Overtona, czyli stopniowe przesuwanie granic społecznej akceptacji dla zmian legislacyjnych w tej kwestii, oraz taka, która w sposób często szokujący obrazuje absurdy jakie niesie za sobą tak radykalna polityka narkotykowa.

Do tego wszystkiego jak najwięcej edukacji, zarówno w kwestii właściwości i szkodliwości poszczególnych używek jak i edukacji obejmującej możliwe rozwiązania prawne, ich skuteczności, zalet oraz wad. Bez świadomości społecznej, zmiany nie będą następowały.

Jak oceniasz ostatnie 17 lat działalności Wolnych Konopi? Konsekwentnie do celu czy czas na zmianę formatu działań?

Z pewnością jako organizacja, zrobili przez te lata kawał dobrej roboty. Popełnili też wiele błędów, ale kto ich nie popełnia.
W ostatnich latach skupili się na działaniu raczej mało radykalnym i poruszali głównie temat legalizacji tzw. medycznej marihuany. Wspólnie z m.in. Liroyem i Dorotą Gudaniec osiągnęli na tym polu pewien sukces. Jest tu jeszcze wiele do zrobienia, choćby walka o zezwolenie na prywatne uprawy na cele medyczne, ale w odbiorze społecznym temat ten jest w zasadzie zamknięty, co w mojej ocenie powinno niebawem zmusić WK do zmiany kierunku działań. Paliwa mogą jeszcze na pewien czas dać im zaporowe ceny suszu, który niebawem pojawić ma się w aptekach. To idealne pole do walki o wspomniane przeze mnie prywatne małe uprawy.

Na zmiany w zakresie liberalizacji przepisów obejmujących zastosowanie rekreacyjne musimy jednak jeszcze trochę poczekać. Ani PO, ani PiS tego nie zrobią. Najprędzej zrobi to organizacja polityczna, która już w swojej kampanii obieca taki ruch, a żeby obiecywali, a wręcz się między sobą targowali, kto zrobi to lepiej, muszą tego oczekiwać Polacy. I tak wracamy do zmian, które muszą pierw nastąpić w głowach obywateli, a jak wszyscy wiemy, takie zmiany nie następują z dnia na dzień.

Sativa czy Indica?

Jako były konsument najlepiej wspominam odmiany landrace i to zarówno indica, głównie afgańskie szczepy, jak i sativy m.in. z Tajlandii czy też przesmaczne meksykańskie giganty.

Na filmiku pokazałeś pokazałeś bardzo ładny growroom, dobrze wyposażony z ładnymi roślinami, możesz naszym czytelnikom opowiedzieć coś więcej o swoim hobby? Obecnie pokutuje przekonanie, że pod żadnym pozorem nie wolno opowiadać o swoich roślinach, boksie, bo wtedy na pewno, ktoś nas sprzeda i wyrok murowany.

Kiedy zapytamy boksera, o to co kocha, w czym się czuje dobry, zapewne usłyszymy, że to boks. Od malarza usłyszymy, że malarstwo, od żeglarza, że żeglowanie, a ode growera... no właśnie. Zwykle nie usłyszymy prawdy. To hobby, o którym zwykle wiemy tylko my, czasem ktoś najbliższy i zaufany. Rolnicy wyklęci, jak nazywam growerów, oprócz stresu związanego z ryzykiem, często męczą się tym, że nie mogą dzielić się ze światem swoją pasją i osiągnięciami na tym polu. Nie mogą być w 100% sobą.

Przez moje ręce przeszło już tysiące roślinek i oczywiście pokochałem to zajęcie bardziej niż jakiekolwiek inne. Dziś gdy ktokolwiek zapyta mnie o to co kocham, w czym się czuję dobry - nie muszę kłamać. To duża ulga i nawet jeśli dziś nad ranem wyciągnie mnie z wyra CBŚ, będę bardziej wolnym człowiekiem niż dotychczas. Ciągłe krycie się przed wszystkimi i strach przed zatrzymaniem to większe zniewolenie niż krata w oknie. Wolę być sobą w celi, niż kimś innym poza nią.

Bardzo dziękuję

Również dziękuję.

PS. Jeżeli nie widzieliście wcześniej, koniecznie obejrzyjcie ten film - MARIHUANA dla premier Beaty Szydło

Artykuł z #58 numeru Gazety Konopnej SPLIFF

Oceń ten artykuł
(1 głos)

Copyright 2013 Spliff | Strony internetowe Trojka Design

Top Desktop version