A+ A A-

Ha, ścięte!!!

      I co teraz? Rzecz jasna, chcemy to ususzyć i przechować na cały rok (marzenie...), a przynajmniej na jakiś czas :), sprawa niełatwa. Ale posłuchajcie:
   
Nasze pomidory pachną niesamowicie, to z pewnością cieszy, ale nie teraz. Trzeba, bowiem znaleźć dobre miejsce do suszenia na pierwsze, najbardziej intensywne dni. Jak masz swój dom, to raczej po kłopocie, zawsze jakiś strych się znajdzie , bądź piwnica ale nie zawilgocona, garaż, nawet nie ogrzewany może być. Po znalezieniu suszarni zawieszasz krzaki korzeniem do góry na 2-3 dni, najlepiej w przewiewnym miejscu.

    Jeśli zaś nie dysponujesz takimi luksusami, musisz kombinować. Na dworze nie warto, z wyjątkiem dni o wyjątkowo dobrej pogodzie. Bardzo prawdopodobne, że spleśnieje, zwłaszcza podczas deszczów, o które jesienią nie trudno. Najlepiej, zatem od razu oddzielić topy od liści i łodyg (może budyń albo makumba na dobry początek?). Uzyskane szczyty  rozłóż w jakimś w miarę suchym i ciepłym (temp. pokojowa jest idealna) miejscu, najlepiej na czystym papierze. Ot, choćby pod łóżkiem lub w dość szczelnej szafce - ale nie zapominajmy o częstym wietrzeniu, kiedy nie ma żadnych intruzów w pobliżu. Unikać światła i zbyt wysokich temperatur (pow. 30st. C). Zapach roznosi się tylko przez pierwsze dwa trzy dni i nie jest zbyt intensywny, kiedy łóżko czy szafka są zamknięte. Jak już pomidorki podeschną, po około 5 - 7 dniach, to możemy przełożyć je do słoików. Układamy je w miarę delikatnie, lekko uciskając. Przez pierwsze dni bez pokrywek, później zakręcamy, ale codziennie musimy odkręcić i parę minut przewietrzyć.

Pomidory powinny schnąć powoli. Suszone przez około 2 tygodnie będą znakomicie smakować, w odróżnieniu od suszonych np. w mikrofali albo w suszarce do grzybów i owoców. Dym jest wtedy znacznie bardziej gryzący, a palenie zamulające. Słoiki najlepiej przechowywać w ciemnym, chłodnym miejscu. Topy będą jak wino, im starsze tym lepsze. Tak dwa miesiące jest już ok, ale najlepiej smakuje i działa na wiosnę Cool

    Zawsze bądźmy czujni na pleśń. Atakuje, jeżeli jest zbyt wilgotno. Spleśniałe topy są rakotwórcze i naprawdę lepiej ich nie palić. Ale i tak nie wierzę, żeby ktoś wyrzucił nawet takie pomidory :), więc absolutne minimum to dobra faja wodna, a do wody wrzućmy trochę sody.

    Do suszenia przydatny może być mały wentylatorek, który pozwala tam regulować ten proces, zwłaszcza, jeżeli mamy sporą ilość. Topy można wieszać na linkach jak pranie, albo suszyć w zamkniętych pudełkach z użyciem żelu krzemionkowego (często spotykane saszetki do osuszania). Są też bardziej wyrafinowane metody, np. suszenie suchym lodem, ale to gra raczej nie warta świeczki.

    Po udanym procesie suszenia mamy swoje pierwsze pomidory w pełni gotowe do spożycia. A gdy już usiądziesz kolejny raz w fotelu, nabijesz faje, zatęsknisz za ganianiem po łąkach, przedzieraniem się przez pokrzywy i radością z rozwoju swoich pociech. Bo jak mawiają: sadzenie to większy nałóg niż palenie.

I dlatego w następnym odcinku poopowiadamy o odmianach.
Oceń ten artykuł
(1 głos)