A+ A A-

Zastosowanie łupin orzechów kokosowych w uprawie

Nasz korespondent Henk był przez dłuższą chwilę w Hiszpanii, gdzie doradzał jednemu z konopnych klubów społecznych w sprawach uprawy przy sztucznym świetle i dlatego miał mało czasu, aby pisać dla naszej redakcji. Teraz jednak wrócił do Amsterdamu i poświęca się znów swojemu małemu boxowi, który nadal pielęgnuje razem ze swoim przyjacielem Manne Koslowskim. Nic szczególnego, kilka roślin na „kokosie”, aby uniknąć drogich zakupów w coffeeshopie. Henk i Manne uprawiają swoje dziewczynki już od lat na substracie kokosowym i w tym wydaniu opowiadają trochę dokładniej, dlaczego od lat są wierni łupinom tego dalekowschodniego orzecha.

„W ciągu ostatnich lat uprawa na substracie kokosowym stała się najulubieńszą metodą nielegalnej uprawy konopi w domu”, opowiada Henk. „Substraty kokosowe występują w dwóch odmianach: w postaci sypkiej lub sprasowane w brykiety, które po dodaniu wody wracają do swojej pierwotnej objętości. Ta druga postać jest szczególnie lubiana przez growerów, ponieważ odpada wtedy taszczenie ciężkich worków. Niektórzy przyjaciele uprawy indoor są jednak przekonani o wyższości sypkich substratów, ponieważ wariant niesprasowany potrafi zatrzymać około 20-25% więcej wody. Substrat kokosowy jest również bardzo lubiany w formie maty i jest dobrą alternatywą do maty z wełny mineralnej. W przypadku mat przebieg włókien substratu kokosowego szczególnie korzystnie wpływa na drenaż i tym samym na wzrost rośliny. W celu lepszego zaopatrzenia korzeni w powietrze wielu domowych ogrodników miesza substrat z 10-30% perlitu. Im większa ilość perlitu, tym mniej wody może zmagazynować medium. Obecnie substrat sprzedawany jest również w postaci gotowej mieszanki, dzięki czemu nie trzeba martwić się o pył powstający podczas zabawy z tą wulkaniczną skałą. Substraty otrzymywane są z włókien oraz granulatów produkowanych z łupin orzecha kokosowego i, w przeciwieństwie do ziemi, nie zawierają żadnych istotnych dla rośliny mikroorganizmów, o ile takowe nie zostały osobno dodane przez producenta. Tak samo, jak w przypadku mediów hydroponicznych, kokos można używać wielokrotnie pod warunkiem, że w międzyczasie manualnie usunie się większe resztki korzeni i poda enzymy razem z wodą do podlewania. W ten sposób korzenie i pozostałe resztki roślin zostaną rozłożone zanim zaczną gnić. Naturalny substrat pochodzi najczęściej ze Sri Lanki lub Indii i jest dostępny w sprzedaży w różnych postaciach.

Prawie jak na „hydro”
Z jednej strony egzotyczne medium magazynuje wiele wody, z drugiej strony rośliny hodowane na kokosie potrzebują niemalże tle samo nawozu co przy hodowli na wełnie mineralnej lub w innym systemie hydro z uwagi na fakt, że podłoże takie nie posiada prawie żadnych substancji odżywczych. Dlatego „kokos” nie może nigdy wyschnąć, a podczas podlewania około 20 procent dodanego roztworu substancji odżywczych powinno opuścić medium aby nie nazbierało się za wiele soli. Ta nadwyżka roztworu substancji odżywczych nazywana jest „drain”, co pochodzi od słowa „drenaż”. Odkładania się nadmiernej ilości soli można uniknąć poprzez częste podlewanie – dzięki temu resztki zostaną wymyte świeżym roztworem.
Ponadto, ciągle wilgotne medium gwarantuje stabilną wartość pH między 5,7 a 6,0.

Wielu miłośników uprawy indoor, którzy używają substratu kokosowego, dodaje 10-30 procent perlitu ogrodniczego. Jest również dostępny gotowy, wymieszany substrat. Dzięki temu korzenie rośliny mają więcej powietrza, poprawia się również drenaż substratu, co powoduje, że roztwór substancji odżywczych może odpłynąć trochę szybciej.

W przypadku uprawy na kokosie koniecznie potrzeba zaopatrzyć się w urządzenie do mierzenia wartości pH i Ec. Najtańsze urządzenia kosztują w dowolnym growshopie ok. 200 zł za sztukę. Jeśli nie mamy w zanadrzu dostatecznej ilości środków, można skorzystać z papierków lakmusowych lub kropelek, aby choć w przybliżeniu określić wartość pH. Nie da się natomiast uniknąć inwestycji, jaką jest zakup urządzenia do mierzenia zawartości substancji odżywczych – w przeciwnym razie nie będzie możliwe właściwe odżywienie rośliny. Miernik Ec mierzy przewodność roztworu, zależną od zawartości soli. Im więcej nawozu w roztworze, tym lepiej prąd jest przewodzony. Wraz ze wzrostem zawartości nawozu wzrasta wartość Ec, mierzona u nas zwykle w mikro siemensach na cm² (mS/cm²). Substrat kokosowy ma wartość Ec równą ok. 1,2 mS/cm², która w zupełności wystarcza na parę dni świeżo wsadzonym sadzonkom. Jednak po kilku dniach nie da się uniknąć podania substancji odżywczych z zewnątrz.

Małe błędy to nie koniec świata
Na początku wartość pH wynosi 6,0, ponieważ w tym zakresie rośliny mogą przyjmować wszystkie substancje odżywcze – tak opisuje Jorge Cervantes w swojej growerskiej „Biblii”. W trakcie kwitnienia wartość pH obniżana jest powoli do 5,7-5,8. Całkiem na końcu, gdy podlewamy już jedynie czystą wodą, pH wynosi tylko 5,5. Oczywiście urządzenie do osmozy naszych znajomych nadal działa, ponieważ amsterdamska woda jest tak słona, że w ogóle nie można by nawozić sadzonek. Dzięki ubogiej w sól mieszance wody z kranu z wodą osmotyczną (wartość Ec 0,3 mS) rośliny od początku tolerują nawożenie, w fazie wegetatywnej wartość Ec wynosi 1,0-1,2 mS, u młodych roślin w pierwszych tygodniach kwitnienia – 1,4mS. Następnie pojawia się wzrost do 2,5-2,8 mS w kluczowej fazie kwitnienia, a następnie spadek do 0,3mS w miarę zbliżania się pory zbiorów. Idealna wartość EC jest jednak zależna od wielu czynników, tak że podane cyfry są jedynie orientacyjne i mogą się zmieniać w zależności od hodowanych odmian, podłoża i rodzaju uprawy. Dla właściwej ilości nawozu istotna jest nie tylko zawartość soli, lecz również wapnia w używanej wodzie bieżącej, intensywność oświetlenia, wybrany gatunek rośliny, jak również czas, w którym roślina ma rozpocząć kwitnienie. To wszystko w każdym boxie wygląda trochę inaczej i wpływa na uprawę co najmniej tak samo, jak ilość nawozu i wartości pH oraz Ec. kwiat z uprawy w podłożu kokosowym

Wełna mineralna oraz uprawa hydro wybaczają mniej błędów. „Coco” natomiast ma tolerancję dla małych niedociągnięć właściciela. Medium to magazynuje więcej wody, niż inne podłoża hydro, także jedno- czy dwukrotny brak podlania nie powinien pociągnąć za sobą daleko idących konsekwencji. Jednakże nieregularne podlewanie wpływa niekorzystnie na stabilność pH. Przenawożenie albo niedostateczne nawożenie w przypadku wczesnego wykrycia nie są aż tak straszne, ze względu na właściwości buforowe substratu kokosowego i można łatwo złagodzić ich skutki poprzez podanie dodatkowej porcji nawozu lub przepłukanie substratu czystą wodą (pH 5,5). Mikroorganizmy pomocnicze oraz grzyby, takie jak Trichoderma, czują się na „kokosie” równie dobrze jak w ziemi, a ponadto po zakończonych zbiorach substrat kokosowy można w wyschniętej formie łatwo transportować, nie jest problematycznym odpadem i można po prostu go kompostować. Mimo właściwości podobnych do ziemi, również w przypadku „kokosu”, podobnie jak przy uprawie hydro, należy dokładnie mierzyć i regulować wszystkie parametry. Również małe błędy mają wpływ na efekt końcowy, nawet jeśli roślina nie daje nic po sobie poznać, również na drugi rzut oka.

Tyle teorii, a teraz oddajmy głos koledze Manne, który troszczył się o nasze rośliny podczas mojej nieobecności. Manne zajmował się również samotnie roślinami w pierwszych tygodniach wzrostu, dlatego lepiej opowie o wszystkich szczegółach. Manne, opowiedz, jak box aktualnie wygląda i jak mają się nasze dziewczynki?

Manne: Muszę najpierw uświadomić naszych czytelników, że my, amsterdamscy growerzy, wcale nie mamy tak lekko. Gdy poznaliśmy Hanf Journal, box w mieszkaniu nie był niczym innym niż wykroczeniem przeciw prawu. Teraz uprawa nawet kilku roślinek w domu jest przestępstwem. Na zewnątrz można hodować do pięciu roślin na osobę, ale wewnątrz – to już nie przelewki, gdy ktoś Cię namierzy. Uważa się, że uprawa przy sztucznym świetle to uprawa profesjonalna. Ale kary jeszcze ciągle nie są tak wysokie, jak w Niemczech. Za to mamy tutaj coraz mniej sklepów i ceny są coraz wyższe. Growshopy też są już do odstrzału, niebawem będziemy mieć tylko „czyste” Hydro-shopy. Już z samej przekory wobec władz nie przyszłoby mi do głowy, aby przestać uprawiać, nie ważne, czy Henk akurat jest w mieście, czy nie – box cały czas działa.

Nasza komora wegetatywna składa się z niewielkiej szafy, oświetlonej dwiema 60cm i 36-watowymi świetlówkami T5 (6400 Kelvinów). Aktualnie mam dużą roślinę-matkę Critical+, a obok stoi właśnie posadzona White Mandala, którą Henk przeszmuglował z Hiszpanii w postaci sadzonki. To nasza nowość, którą będziemy chcieli wypróbować przy następnej turze. Roślinę-matkę Critical+ wybrałem sam i dzięki odrobinie pracy i dobrej opiece jest teraz bardzo stabilna. Poza tym podoba mi się jedyny w swoim rodzaju aromat Critical+, o którą troszczę się także wtedy, gdy akurat nie ma u nas żadnych kwitnących roślin.

Na teraz przygotowałem około 15 szczepek, które pozostawiłem do ukorzenienia w szklarni przy użyciu Clonexu. Teraz na dwa tygodnie postawię je w małych doniczkach pod jedynie 18-watową świetlówką CFL. W ten sposób będą sobie powoli rosnąć, zużywając mało prądu i wykształcając wiele łodyg, spośród których będę mógł wyszukać najbardziej okazałe. Henk i ja zawsze odcinamy dwa razy więcej szczepek, niż potrzebujemy. Następnie po dwóch tygodniach pod świetlówkami CFL przesadzamy najładniejsze do większych doniczek, aby parę dni później pozwolić im zakwitnąć. Szczepki, które nie zostały wybrane do kwitnienia, są gorąco pożądane przez przyjaciół i znajomych i nadają się wspaniale na prezent urodzinowy. Wszystkie rośliny wsadzamy do 8-litrowych doniczek, wypełnionych mieszanką 90% substratu kokosowego i 10% perlitu. Aktualnie jesteśmy zwolennikami doniczek wyprodukowanych z butelek PET, przede wszystkim dlatego, że są elastyczne i mają korzystny wpływ na wzrost korzeni. Dzięki przewiewnym doniczkom zredukowaliśmy tym razem zawartość perlitu do 10% i wydaje się, że takie rozwiązanie zdaje egzamin. Nie wszystkie miejsca w boxie dostają tyle samo światła, dlatego przestawiamy nasze dziewczynki codziennie jak drużynę piłki siatkowej na boisku. Dzięki temu mogę być pewny, że wzrost będzie równomierny. Bez tego przestawiania w momencie zbioru nasza uprawa wyglądałaby jak góry i doliny.

Nasza komora kwitnienia ma niecałe 0,7m². Zrezygnowaliśmy z namiotu na korzyść własnej konstrukcji, która nie wygląda jak ciało obce w sali multimedialnej, lecz jak  normalna szafa do zabudowy. Za oświetlenie służy nam statecznik elektroniczny (GiB, 400 watów z opcją super lumen) z reflektorem adjust-a-wing i cooltube – również ten zestaw jest moim własnym dziełem. Dzięki temu możemy zbliżyć światło do 20cm nad czubkiem rośliny nie narażając się na niebezpieczeństwo jej przypalenia.

Pierwsze dwa tygodnie kwitnienia bez lampy sodowej
Za oświetlenie służy nam do trzeciego tygodnia kwitnienia świetlówka do wzrostu roślin (GiB Growth Spectrum 400 watów), ponieważ rośliny również w dwóch pierwszych tygodniach kwitnienia niemalże nie wytwarzają kwiatów, natomiast wystrzeliwują na wysokość. Większa ilość niebieskiego światła wpływa korzystnie na powstawanie krótkich odstępów między węzłami, dzięki czemu kwiaty są bardzo zbite i ciężkie. Jak tylko wzrost na wysokość ulegnie spowolnieniu, zmieniamy świetlówkę. W zależności od odmiany montujemy między 11 a 16 dniem kwitnienia lampę sodową Ostram 400 watów. Dzięki bardziej intensywnemu i bardziej czerwonemu światłu lampy sodowej, kwiaty, które właśnie zaczęły się rozwijać, powinny stać się jeszcze większe. Ponieważ w fazie tej roślina nie rośnie już na wysokość, światło takie nie wpływa negatywnie na wzrost.
 
Po trzech dniach mieszkania przy 18 godzinach światła dziewczynki mają już prawie 30 cm, co ja i Henk uważamy za dobry moment, aby wysłać nasze Critical+ do kwitnienia. Inne odmiany mogą zacząć kwitnąć już przy 20 lub 25 cm, jednak Critical na początku kwitnienia nie rośnie aż tak szybko, jak na przykład nasza ostatnia Somango. Dlatego pozwalamy jej urosnąć trochę bardziej, żeby na koniec wypełniła cały box. Dzięki instalacji do osmozy dziewczynki są już przyzwyczajone do regularnego nawożenia. Nawozimy dwukomponentowym nawozem „Coco” w fazie wzrostu i fazie kwitnienia, jak również naszymi tradycyjnymi dodatkami: stymulatorem wzrostu korzeni, stymulatorem kwitnienia, PK 13/14 jak również Ripen i Final Phase w końcowej fazie kwitnienia. Na początku kwitnienia wartość Ec roztworu odżywczego wynosi 1,4 mS, przy czym nadal stosujemy nawóz przeznaczony dla fazy wegetatywnej. Nawóz przeznaczony dla fazy kwitnienia wkracza do akcji dopiero wtedy, gdy po 10-15 dniach pokazują się pierwsze zalążki kwiatów, w zasadzie równocześnie z lampą sodową. Podlewamy ręcznie, gdyż instalacja nawadniająca nie byłaby dla nas wielkim odciążeniem i z pewnością nie dałoby się wymyślić dla niej usprawiedliwienia w przypadku wizyty nieproszonych gości. Rozkoszujemy się naszym hobby a przy okazji o wiele szybciej zauważamy pierwsze oznaki choroby lub obecność szkodników, jeśli jeden z nas co najmniej co dwa dni zagląda osobiście do boxu. Jeśli się uda, podlewamy codziennie, w początkowej fazie około 300ml dziennie, pod koniec fazy kwitnienia dochodzimy do litra dziennie na roślinę. Raz w tygodniu mierzymy drenaż zbierający się w wannie, który po każdym podlewaniu musi zostać wytarty. W najlepszym wypadku jest dokładnie tak samo mocny, jak roztwór, którym podlewamy. Jeśli przekracza wartość Ec równą 3,0, na chwilę przestajemy podawać nawóz. Przepłukujemy rośliny czystą wodą o sprawdzonym przez nas pH aż wartość Ec drenażu spadnie do 2,0. Aktualnie płukaliśmy tylko raz, gdy drenaż osiągnął wartość Ec 3,2. Po dwukrotnym podlewaniu bez nawozu wartość z powrotem spadła do 1,9 mS.

W fazie wegetatywnej pozwalamy rosnąć naszym roślinkom Critical+ niczego nie obcinając. W drugim tygodniu kwitnienia zaczynamy usuwać wszystkie zalążki pędów między łodygą a liśćmi leżącymi w 1/3 od dołu rośliny. W ten sposób możemy być pewni, że roślina nie będzie tracić siły na pędy, które i tak nie otrzymają dostatecznej ilości substancji odżywczych. Również po pojawieniu się pierwszych pączków usuwamy ponownie dolne pędy, które później nie dostaną dostatecznej ilości światła. Obcinanie kończymy około 15 dnia, wraz ze zmianą oświetlenia.

Wszystkie pozostałe pędy są optymalnie oświetlone, w ciągu następnych trzech tygodni nadal się rozrastają. Usuwanie pędów bocznych to jedna sprawa, jednak od czubka rośliny zawsze trzymamy się z daleka, nawet jeśli przybiera on zbyt duże rozmiary. Podwiązanie jest lepsze niż podcięcie, gdyż na czubku wytwarzane jest wiele hormonów, który przy podcinaniu również zostałyby usunięte – mogłoby to zestresować roślinę i spowolnić albo zatrzymać wzrost na kilka dni, gdyż musiałaby z powrotem wyregulować swoją gospodarkę hormonalną. Gdy pojawia się problem ze wzrostem, podwiązujemy ostrożnie zbyt szybko rosnące rośliny od dołu , posługując się przy tym kordonkiem lub siatką na rośliny, i tym samym zmuszamy je do przyjęcia określonego kształtu. Nie zawsze udaje się to od razu, czasem dziewczynkę trzeba przez kilka dni przywiązywać coraz dalej, aby nie uszkodzić łodygi.

suszenie
Tuż przed zbiorami
Ostatnie tygodnie nie wymagają za wiele pracy, jednak warto pamiętać o tym, że teraz jest już za późno, żeby naprawić jakiekolwiek błędy. Do piątego tygodnia zwiększamy wartość EC do 2,5 mS, dodając PK 13/14, od szóstego tygodnia dodajemy Ripen, który sprawi, że kwiaty zakwitną. Od tej chwili rozpocznie się również codzienna kontrola pąków na okoliczność pojawienia się pleśni. Zeszłej zimy ledwo udało mi się uratować zbiory, w szóstym tygodniu musiałem jednak obciąć trzy czubki i wstawić kilka osuszaczy powietrza do boxu. Doprowadzane powietrze było po prostu za wilgotne – tym razem to zmieniliśmy.

Wartość Ec wynosi teraz 2,0 mS, ponieważ zapotrzebowanie na substancje odżywcze pod koniec fazy kwitnienia ponownie spada. Wielu domowych ogrodników aż do momentu płukania podaje pełną dawkę nawozu, zapominając o tym, że roślina również w tygodniach poprzedzających kwitnienie niemalże nie rośnie. Wprawdzie takie nawożenie nie szkodzi roślinie, ale kosztuje i sprawia, że wypłukiwanie nawozu staje się jeszcze trudniejsze. Płukanie rozpoczynamy tydzień przed rozpoczęciem zbiorów. Podajemy wtedy codziennie ponad litry wody (wartość pH 5,5) na roślinę, aby całkowicie wypłukać wszystkie pozostałości nawozu z doniczki. Dzięki usunięciu bocznych pędów w pierwszych tygodniach, zbiory są dziecinnie proste, ponieważ dziewczynki mają mało drobnych kwiatów (popcorn buds), natomiast wiele zbitych pąków w górnej części rośliny.

Suszenie
Suszymy w naszym starym homeboxie XS, który wyposażyliśmy w mały zestaw wietrzący. Dzięki temu zapach  jest w zupełności neutralny, jednak nam to nie wystarcza, bo w końcu kto jak kto, ale Holendrzy są świetnie poinformowani, jeśli chodzi o ten właśnie zapach. Dla bezpieczeństwa podczas suszenia zbiorów stosujemy dodatkowo neutralizator zapachu ze sklepu dla growerów oraz kadzidełka, w końcu box też od czasu do czasu musi zostać otwarty, aby obrócić zbiory na drugą stronę. Zbiory ledwo zmieściły się do boxu, szczególnie że powiesiliśmy również całe rośliny pozostałe po podcięciu. Nie udało nam się wprawdzie całkiem osiągnąć naszego celu, którym jest 1 g na 1 watt, ale do następnego razu na pewno wystarczy nam zapasów. I tak chcieliśmy teraz przetestować pamiątki przywiezione przez Henka z Hiszpanii, nie mogę się już doczekać, gdy zakwitnie u nas White Mandale.

Epilog
Henk i Manne mają wprawdzie wiele doświadczenia, nie są jednak profesjonalistami. Obydwu Holendrom udają się wspaniałe zbiory wyhodowane na substracie kokosowym i to przy użyciu najprostszych środków. Bez wypasionych gadżetów, instalacji nawadniającej, wpuszczania dodatkowego CO₂ lub cyfrowego sterowania światłem. Po intensywnej konsumpcji przywiezionej przeze mnie z Hiszpanii odmiany już nie mogę doczekać się następnego wyjazdu. Chociaż Critical+ w zupełności spełnia moje oczekiwania, to jednak nie powala mnie po tym, czego próbowałem podczas moich licznych pobytów w Hiszpanii. Wierząc słowom Henka, White Mandala pochodzi z prywatnej uprawy w Walencji, która zrobiła już wrażenie na niejednym znawcy. Zobaczymy, Henk i Manne.

Szykuję się do drogi z powrotem, aby jak najszybciej przekazać naszym czytelnikom to, co właśnie zobaczyłem i nie zboczyć przy okazji do jednego z Coffeeshopów. Z dużym szacunkiem dla umiejętności i wskazówką dla naszych czytelników, aby nie próbować w domu tego, co właśnie przeczytali. Uprawa konopi w Polsce, nawet w niewielkiej ilości, jest karalna. Zatem wolno tylko patrzeć, ale nie naśladować. Trzymajcie się z daleka, wyemigrujcie lub zacznijcie działać aktywnie, aby zmienić prawo.

Artykuł z 52 numeru Gazety Konopnej SPLIFF

Kimo i Henk Paschulke

Oceń ten artykuł
(0 głosów)