Logo
Wydrukuj tę stronę

Historia uprawy indoor

  Wczesne technologie   Pierwsi hodowcy podwieszali po prostu lampę MH, wrzucali do doniczek trochę ziemi i sadzili nasiona. Niektórzy z pionierów otrzymywali w ten sposób zadziwiające plony. Jeden z nich, z którym przeprowadzałem wywiad, zbierał regularnie 1,25 kg kwiatów spod jednego jedynego 1000- watowego metalohalogenka, oświetlającego ogród składający się z doniczek o pojemności w sumie dziewiętnastu litrów pełnych roślin zasadzonych na kompoście. Następnie zaczął scinać klony, co było kolejną po zastosowaniu lampy sodowej innowacją, pozwalał im rosnąć przez miesiąc, przesadzał do większych doniczek i odstawiał do kwitnięcia. Zawieszoną pionowo lampę MH przykrywał mało wydajnym chińskim odbłyśnikiem, a jego jedynym instrumentem pomiarowym był termometr.
 
Growerzy z Seattle szybko dokonali obserwacji, że 1000-watowe lampy MH i sodówki są lepsze, niż 40-watowe neonówki. Metalohalogenki i lampy sodowe upowszechnione na początku lat 70-tych były przełomowym wynalazkiem dla uprawy indoors.

 

Holandia – Amsterdam
Pod koniec lat 60-tych Holendrzy zaczęli sprzedawać haszysz w coffeeshopach. Pierwszymi z nich były m.in. Mellow Yellow, Happy Family, Russland i Bull Dog. W połowie lat 70-tych cały przemysł rozkwitał. Po zmianach praw w latach 80-tych na rzesze growerów z Ameryki i Australii padł strach. Pionierzy zgromadzili się w Holandii, wielu z nich jeszcze ciągle mieszka w Amsterdamie lub na przedmieściach. Uciekinierzy zabrali ze sobą cały swój dobytek. Synergie wypracowane przez tę garstkę ogrodników przy wsparciu liberalnego holenderskiego ustawodawstwa sprawiły, że Amsterdam został stolicą konopi. Nagle wszystkie konieczne zmienne połączyły się w jednym miejscu: zapotrzebowanie, wiedza, klimat, dobre prawo i koniec końców dobre pestki.
 
Najlepsi growerzy ze świata i z Holandii wyhodowali dużo hybryd najwyższej jakości. Seed Bank, Lowland Seeds i SSSC Seed Club były pierwszymi niderlandzkimi firmami, które zyskały popularność na całym świecie. Jednak z powodu zmiany w ustawach producenci nasion musieli rozpocząć nielegalną działalność. Co prawda jeszcze ciągle mogli sprzedawać, jednak musieli – o ile chcieli być w zgodzie z prawem – produkować je poza granicami Holandii.




BC, Kanada – Marc Emery (patrz Spliff#9)
Marc Emery przybył z Ontario do Vancouver w Kolumbii Brytyjskiej, aby w 1994 roku zostać koronowanym na „Księcia trawy” („Prince of pot”). Tolerancyjne nastawienie w Vancouver i okolicach, jak również heroiczna działalność ME spowodowały, iż Vancouver szybko stało się kolejną ze stolic Cannabis. Po latach amerykańska służba specjalna Drug Enforcement Agency zniszczyła Księcia trawy za pomocą sukinsyńskiej operacji i doprowadziła do jego uwięzienia na 5 lat; dzięki jego żonie i współpracownikom możemy nadal oglądać Pot Tv i czytać „Cannabis Culture”. Cały kraj pozostał jednak niemalże rajem dla miłośników konopi, mimo iż 20-30 lat temu był bardzo konserwatywny.

Liczni growerzy przybyli do Kanady uciekając ze Stanów Zjednoczonych przed drakońskim ustawodawstwem. Tamtejsi growerzy są sprytni, bardzo postępowi i dobrze wyposażeni. Wielu z nich używając 1000-watowej lampy MH zbiera na miesiąc ok. pół grama na Watt. To oznacza, że w tym czasie mogą osiągnąć do ok. pół kilograma. Również ceny prądu w BC, podobnie jak w północnej części Stanów Zjednoczonych są bardzo niskie. Kilowatogodzina kosztuje tu mniej niż 0,05 euro, co stanowi połowę, a czasem i jedną trzecią kosztów w Kalifornii.



Wpływy europejskie – Szwajcaria, Hiszpania, Wielka Brytania
W późnych latach 90-tych, jeszcze przed wprowadzeniem ustaw z lat 2002-2003, szwajcarscy growerzy całkiem jawnie kultywowali naprawdę duże ilości krzewów. W Szwajcarii od zawsze można było spotkać hodowców, zachowywali się oni jednak dość dyskretnie. Nową epokę zapoczątkowali dopiero wtedy, gdy zaczęli publicznie uprawiać pola pełne konopi. Sadzili indoor, outdoor oraz w szklarniach. Byli szczęściarzami, bowiem mogli kupić klony i nasiona w najzwyklejszym sklepie ogrodniczym. Gdzieniegdzie przykrywano całe pola konopi lub szklarnie czarnymi plandekami, aby przez dwanaście godzin symulować noc i zmusić rośliny do wczesnego kwitnienia. Przedsiębiorczy Szwajcarzy są niesamowitymi rolnikami. Robią wszystko, żeby zmaksymalizować swoją produkcję marijuany – czy to uprawianej w indoorze, czy w outdoorze. Niektóre duże gospodarstwa uprawiają całkiem na widoku hektary najwyższej jakości konopi.

Trawa była pakowana do woreczków jako kadzidełka lub „poduszek na ból głowy” i sprzedawana jako preparat wspomagający leczenie. Szwajcarzy mieli swój pierwszy Cannabis-Cup na CannaTrade w roku 1999. Federacja jest dość mało narażona na naciski zewnętrzne i uchodzi słusznie za najbardziej demokratyczny kraj na świecie, gdzie swobody obywatelskie są bardzo szerokie, a społeczeństwo bogate i dobrze wykształcone. Hiszpania należy do krajów z najszybciej rozwijającym się ruchem growerskim. Widać roślinkom dobrze jest pod słońcem półwyspu Iberyjskiego. W wielu regionach rośliny rosną cały rok. Pula genowa jest inna niż w Holandii, ponieważ zawiera dużo odmian południowoamerykańskich i afrykańskich. Kultura uprawy indoor w Hiszpanii dopiero się rozwija, wydaje się jednak, że w najbliższych latach umocni swoją pozycję.

Austriacy, Niemcy i Szwajcarzy mają prawdziwe mnóstwo sklepów z akcesoriami do uprawy indoor. W lutym 1998 Niemcy zdelegalizowały nasionka. Brytyjczycy są również wyśmienitymi ogrodnikami. „Weed World” oraz „Redeye Express” to tylko dwa magazyny z Wysp, poświęcone marijuanie. Tamtejsza scena nie przestaje się rozrastać. We Francji haszysz i konopie, jakkolwiek naprawdę powszechne, są bardzo ostro (jak na kraj zachodni) represjonowane.



Australia – Nowa Zelandia
Także w Australii ilość growshopów jest olbrzymia. Wytwarzają oczywiście dobrą trawę. Dysponują wszystkimi odmianami dostępnymi w Holandii i Kanadzie. Przez lata to oni uprawiali najlepsze zioło na świecie. Wiele regionów szczyci się perfekcyjnym klimatem do uprawy w outdoorze, jednak tam, gdzie 85% ludności mieszka w miastach, niewiele spotyka się upraw na dworze.



Osiągnięcia technologiczne
Pomysłowi growerzy przeszli długą drogę od momentu rozpoczęcia upraw indoor. Zarówno w zakresie „softu”, jak i sprzętu. FIM, SOC, SCROG, zaawansowany breeding nowych krzyżówek i odmian, wszelkie typy upraw bezglebowych, automatyzacja procesów, suplementacja dwutlenku węgla, wiele innych. Lampy wyładowcze nie przeszły rewolucji, choć też zostały trochę poprawione. Oświetlenie diodowe wymaga jeszcze pracy, na razie jest to droga tylko dla fascynatów. Istnieją za to dziś wielokroć lepsze odbłyśniki, boxy, znakomite growboksy, boksy okrągłe, vertical growing, co kto chce. Do tego filtry węglowe, żele do ukorzeniania klonów, mistrzowskie nawozy, stymulatory kwitnienia... można by tak bez końca. Rzecz jasna, współczesne odmiany kannabu są wyjątkowo mocne (wydajne też!), do wyboru w różnych wariacjach barwnych i aromatycznych. Niesamowicie dynamicznie rośnie lecznictwo konopne, co widać szczególnie w Kanadzie i USA; pacjenci przyczyniają się do udoskonalenia growingu, wysokich standardów jakości, nie mówiąc o gigantycznym już dziś wpływie na prawodawstwo, a nawet na całą gospodarkę. Przede wszystkim dzięki nim starzejąca się ludzkość zyskuje coraz powszechniej dostęp do potężnego lekarstwa niosącego ulgę w ciężkich, bolesnych chorobach.
Oceń ten artykuł
(0 głosów)
Copyright 2013 Spliff | Strony internetowe Trojka Design