A+ A A-

z głębi ucha

 Zaletą słuchania muzyki jednego rodzaju jest jednocześnie próżność i zwątpienie, będące konsekwencją porównań. Gust, o którym się nie dyskutuje, to jedno ze znamion próżności. Mając gust stajemy się wyznawcami jakiejś filozofii. A zadaniem filozofii jest podawać w zwątpienie twierdzenia na jakiś temat. To taka sokratejska tradycja, różnicująca rzeczy i pojęcia. Muzyka jest pomiędzy nimi, między realizmem a tajemnicą. Rege dostarcza przykładów aż nadto.
  
Bo gdyby spytać tych, co powtarzają, że jednym z tematów tej muzyki jest gandzia, to nie wiem, czy by łatwo im przyszło wymienić wykonawców lub podać tytuł płyty czy piosenki. By stereotyp ten uprawdziwić, sięgnąć musimy po ruskie rege i usłyszeć: Dzia nauczył rastamana kurić gandzia. I choć nagranie grupy Jah Division ma już z dziesięć lat, dopiero teraz powoli zyskuje popularność w kręgach słuchających rege. Inna bajka to motyw taki jak Babilon. Słuchając wybranych płyt rodzimych wykonawców z ostatnich kilku lat trudno byłoby ułożyć sensowny scenariusz programu na taki temat. A tu Rasta Orchestra, Ostroff, Akwarium i nie powiem kto jeszcze, na każdej swojej płycie odmieniają Wawiłon przez przypadki. Wniosek jest taki, że ci, którzy powtarzają obiegowe poglądy i opinie, nie mówią o tym, co istnieje realnie w pobliżu (o polskich wykonawcach rege), powtarzając fragment jakiejś legendy, która dziwnym trafem pasuje do rzeczywistości w jakiejś innej części świata lub do jakiegoś innego czasu. Warto więc wracać, po latach, do przekazu, jaki zawiadywał zbiorową wyobraźnią chwilowo, by potem tworzyć stereotyp podobieństwa i obrazu. Jaka to radość, kiedy człowiek słyszy słowa Rastamana – śpiewa Akwarium na wydanym niedawno albumie zatytułowanym po prostu Reggć. W tym samym czasie słucham Ares & the Tribe, Majestic, Druga Strona Lustra i jeszcze inne, takie tam, akcydentalia, powiedzmy.

     I widzę nieporównywalność światów tych muzyk. A przecież wszystko to rege i jest tego jeszcze więcej. Młodopolski pisarz i felietonista, Karol Irzykowski, głosił, że publiczność zawsze zwraca się tam, gdzie sugeruje krytyka i był to wyraz filozofii pozytywizmu. To samo powtórzył ponad pół wieku później Frank Zappa, co już było wyrazem filozofii kontrkultury i kontestacji. Rolę krytyki ostatecznie obśmiał w telewizji Michał Bogusławski, realizując cykl programów pt. Czy jest tak, jak się państwu wydaje. Co nie przeszkadza recenzentom w rozpowszechnianiu stereotypowych opinii czy poglądów. Gdy czytam, lub słyszę, że rege w Polsce ma się dobrze, wręcz coraz lepiej, to budzi to odruch w intuicji, czy przypadkiem ów optymizm nie jest przejawem kryzysu, wykluczonego z obiegu informacji jako nieistotny i nieważny. Podobno już powstają powoli spisy rodzimych wykonawców rege i kandydatek na przeboje. Wszystko w tonie ubolewania, że nie jest to młodzieżowe, choć dzisiejsza młodzież więcej słucha niż kiedyś. Nie dzieli się na fanów takiej czy innej kapeli i zna wiele różnych rege piosenek. I tylko wśród wytrwałej ortodoksji budzi się zdumienie, skąd publika zna te wszystkie numery, skoro nigdy nie były na żadnej antenie? Trzeba widzieć ten ich pozytywny szczękościsk, udawany entuzjazm, sztuczny uśmiech i dystans do potoczności. Zaiste będzie trudno ułożyć listę propozycji rege przebojów, pomijając jej historię oraz otaczające ją opowieści i anegdoty. BAKSZYSZ przygotowuje się do obchodów ćwierćwiecza, DAAB po takim samym mniej więcej czasie nagrywa czwarty album z piosenkami, jakie nie zmieściły się na tamtych trzech i z nowymi też, 12RćL wraca do właściwej nazwy, prezentując na scenie skrócony rys historii, właściwie gotowy scenariusz jakiegoś para dokumentu. Magnetosfera, póki co, odfrunęła nieco, pod wyraźną presją audytorium. Może w przyszłości epizod ten urośnie do rangi symbolu. Jest to oczywiście wersja historii alternatywna w stosunku do dominujących wizji, co po części stanowi o jej atrakcyjności.

Oceń ten artykuł
(0 głosów)
Więcej w tej kategorii: « [#4] z głębi głąba Z głębi uszu »