A+ A A-

wyroby 2010

To już niedługo. Dla jednych cyrkowy spektakl, który niewiele w gruncie rzeczy zmienia, dla drugich przynajmniej  symbolicznie istotny wybór, dla jeszcze innych arcyważne rozstrzygnięcie między V RP a powrotem IV-ej. Zapewne wszyscy mają  po trosze rację.
 
Skądinąd w tej ostatniej kwestii: powrót kaczyzmu jest możliwy (sondaże mogą kłamać jak 5 lat temu, a druga tura jest w porze wakacyjno-urlopowej, większa frekwencja wśród starszych, zwłaszcza przy agitacji w kościołach). Cóż, przeżyliśmy nie takie rzeczy, choć oczywiście życzymy klęski i następnie nieuniknionej dezintegracji.

W podobnym czasie wybory parlamentarne na Słowacji, Węgrzech i co najważniejsze w Czechach. Niedawno odbyły się brytyjskie, dość ciekawe i z pozytywnym rezultatem, o czym obok. Węgrzy prawdopodobnie poprą prawicę, w tym skrajnie nacjonalistyczną, co  jeszcze nasili narkofobiczne krucjaty. Słowacy chyba bez większych zmian; nieco wzrośnie znaczenie opozycji, w tym częściowo tej nowoczesnej, ale głównie liberalno-chrześcijańskiej. Wśród wielu relatywnie dobrych osiągnięć przed laty, ma ona na koncie także zaostrzenie polityki narkotykowej. Rządząca partia populistyczno-lewicowa ostatnio kokietowała zniesieniem kar za posiadanie, być może pod wpływem czeskim, ale realna reforma chyba nie będzie im potrzebna. Trudniej powiedzieć, co u Czechów. Postępowi Zieloni bardzo tracą, duże poparcie mają nowe partie konserwatywno- liberalne i liberalne, których rzeczywiste plany są zagadką. Może dojść do częściowego ograniczenia względnej wolności konsumpcji i uprawy. (Społeczeństwo w większości nie jest aż tak odważne, jak ostatni rząd fachowców, utrzymujący się  szczęśliwie wobec patu w parlamencie i przeznaczony do odwołania, nie patrzący zbytnio na media i sondaże). Tymczasem w Polsce nowelizacje narko-prawa idą własnym torem pomimo kampanii. Częściowa depenalizacja posiadania ma szanse być  przyjęta tylko przy zwycięstwie faworyta, ale to właściwie wróżenie z fusów, a nasi dzielni posłowie niestety mogą  jeszcze trochę napsuć.

Z różnych powodów nie będziemy przekonywać Was do żadnej konkretnej opcji wyborczej. Zamiast tego to i owo odradzimy,  dodając garść informacji (co prawda w zasadzie niewiele ponad to, co w nrze 24). Tak ze względu na całokształt systemu  politycznego, jak i osoby kandydatów, wielu z nas najchętniej odda głos nieważny, głos protestu (może być z odpowiednim rysunkiem lub hasełkiem na karcie, jest nas kilkadziesiąt tysięcy). Niektórzy poprą mniejsze zło w postacji konserwatysty Komorowskiego, po prostu przeciw Kaczyńskiemu i w nadziei na przejście ustawy Kwiatkowskiego  (której owszem, mimo wszystko gorąco kibicujemy). Olechowskiemu zdarzyło się ostatnio ponownie zaprezentować umiarkowane  podejście i odrobinę wiedzy o narkopolityce. Nie udało nam się poznać opinii Kornela Morawieckiego, przywódcy ważnej, lecz niesprawiedliwie zapomnianej Solidarności Walczącej (słynącej choćby z wielkiego antykomunistycznego radykalizmu, złamania szyfrów policji politycznej, etc.), przy tym  katolika i prawicowca; jeżeli zechce się wypowiedzieć, informację zamieścimy w internetowej wersji artykułu. Odradzamy wspieranie J. Korwin-Mikkego, pomimo konsekwetnie prolegalizacyjnej postawy. Przyczyną są jego szowinistyczne, antydemokratyczne i izolacjonistyczne poglądy oraz skłonność do przymierzy z typowymi narodowcami. To ostatnie pamiętamy także rzekomo skrajnie lewicowemu, bananowemu związkowcowi B. Ziętkowi. Centrolewicowiec prof. Nałęcz wycofał się, zalecając niegłosowanie na kandydata SLD G. Napieralskiego (któremu niechętni są i inni w tej części sceny). Przeminięcie tej trzeciej olbrzymiej, konserwatywnej partii wydaje się kwestią czasu, cokolwiek ich zastąpi  jako tzw. lewica, gorsze nie będzie. Że Napieralski ma sentyment do tego, iż był ministrantem oraz nie wstydził się ostatnio współpracować z Kaczyńskim, to jeszcze nic. W zeszłym roku powiedział, że próbował kiedyś w coffeeshopie trawki, ale nie  umiał się zaciągnąć, podobnie jak nie umiałby papierosem, dodając: „Wiem, że marihuana to coś innego niż twarde  narkotyki, ale też niszczy mózg. Jak ktoś chce się pobawić, to niech najlepiej kupi sobie drinka albo wypije piwo.” Nie dość, że kłamał pod młodą publikę, to jeszcze głupio, przy okazji lekceważąc fakty naukowe i wychwalając twarde dragi. Więcej w majowym Wproście: „Widziałem wiele osób, które zaczynały od tego i kończyły na twardych narkotykach (jak piwo czy drinki?  – red.). Młoda część społeczeństwa chce wolności, nowoczesności, nauki na dobrych uczelniach w Polsce, a nie legalizacji  marihuany.” Choć wesoło nie jest, cieszymy się przynajmniej z nadchodzącej marginalizacji bardziej szkodliwej siły (oby zresztą niejednej) i przechodzimy do pozostałych tematów.
Oceń ten artykuł
(0 głosów)