A+ A A-

Gdzie te chłopy?

Wierny czytelnik chciał nas uszczęśliwić pamiętnikiem swojego pierwszego zbioru. Jego przygotowania były wzorowe, zapoznał się z niezbędną lekturą i zatroszczył się o prawidłowe wyposażenie, czystość i porządek. Jednak czasem i to nie wystarczy… Dzień 1. Wszystko zaczęło się 11 listopada. Zacząłem od castingu. Położyłem dziewięć zwykłych nasion „Widow Skunk” od De Sjamaan na miękkim „łóżeczku”, które następnie ustawiłem w ciemności. Planowałem podhodować małe roślinki w doniczkach o pojemności 3,6 litra, a następnie możliwie wcześnie odstawić je do kwitnięcia.

Wypełniłem doniczki w ¾ mieszanką Plagron Grow-Mix, zaś w górnej części ziemią Fleurelle (zmieszaną z odrobiną Agrosil Wurzel Turbo). Nie ugniatałem ziemi, a jedynie luźno nasypałem ją do doniczki. Później zobaczycie, dlaczego. Jak tylko dało się zauważyć kiełki w nasionach, położyłem je na ziemi, delikatnie przykryłem i pozwoliłem im dalej kiełkować w ciemności. Aby lepiej móc śledzić rośliny podczas wzrostu, postanowiłem nadać im imiona.

Dzień 2.

„Gina”, „Pam” i „Kelly” ujrzały światło dzienne i zostały ułożone tak, jak opisałem powyżej.

Dzień 3.

Rankiem „Drew”, „Tracy”, „Vivian” i „Lydia” czekały już na mnie niecierpliwie, aby wprowadzić się do rezydencji. Dwie kazały na siebie czekać („W co mam się ubrać?” itd.), co wziąłem za dobrą monetę – na pewno są kobietami. „Kim” i „Jenna” pojawiły się późnym popołudniem. Stuprocentowy odsetek kiełkowania w ciągu dwóch dni. Czego chcieć więcej?

Dzień 4.

Podjudzone przez konkurencję niektóre dziewczynki postanowiły uwieść mnie swoimi kształtami ubranymi w łupinkowe staniki, ale jako że jestem zwolennikiem gry fair-play, nasypałem na nie rano jeszcze odrobinę ziemi, postawiłem je do boxu przeznaczonego do wzrostu i włączyłem 125-watową lampę ESL.

Kelly było to obojętne, już wieczorem spoglądała na mnie wiernym okiem – bez staniczka – i opalała się w promieniach lampy ESL. Postanowiła widocznie, że będzie moim numerem jeden.

Dzień 5.

Ku mojej radości na śniadanie wszystkie panie pokazały się w negliżu, demonstrując swoje ponad dwucentymetrowe nogi i pierwsze malutkie listki.

Dzień 6.

Mimo skromnego, 125-watowego oświetlenia wszystkie dziewczyny zaskoczyły mnie szybkim wzrostem.

Dzień 7.

Wszystkie dziewczyny mają 7cm wysokości. Dzięki temu, że ziemia na początku nie została ubita, opadła wraz z podlewaniem, a ja zapełniłem powstałe miejsce Plagronem, tak że moje ślicznotki znów stoją aż po kiełkujące listki w ziemi.

Dzień 8.

Pam, Kim i Drew, w przeciwieństwie do innych dziewczyn, nie tryskały zbyt energią i podczas codziennej zmiany miejsca stało się: doniczka z Kim wypadła mi z ręki i mała roślinka została pogrzebana pod kupką ziemi. Ostrożnie wsadziłem ją znów do doniczki i postawiłem na honorowym miejscu w samym środku pod lampą. Mam nadzieję, że nie weźmie mi tego zbytnio za złe.

Dzień 9.

Kim źle zniosła wypadek i postanowiła zrobić sobie przerwę w rośnięciu. Jeden z jej liści był zdeformowany. Również Drew z jakiegoś powodu nie chciała rosnąć tak jak inne. Kelly jeszcze ciągle stała na czele rankingu.

Dzień 10.

Przy porannej toalecie czekało na mnie siedem wspaniale wyposażonych dziewczyn, których druga para liści pokazuje już piękne trzy paluszki. Kim jeszcze ciągle strzelała focha i demonstracyjnie przestała rosnąć. Za to Drew spodobałaby się tym, którzy lubią drobną posturę i ciemną karnację. Zdawało się, że jest bardziej zielona niż inne i miała jedynie ¾ ich wysokości.

Dzień 11.

Ponieważ dotarłem do rezydencji dopiero po południu, a w międzyczasie dziewczyny były pozostawione same sobie, czekała mnie wielka niespodzianka.

Podczas gdy nic się nie zmieniło, jeśli chodzi o prędkość wzrostu Drew, Vivian i Gina postanowiły poważnie zabrać się do roboty. Zaprezentowały mi dumne pięć palców na drugiej parze liści i nogi jak marzenie. Natomiast Kelly, Jenna, Pam, Tracy i Lydia miały do zaoferowania jedynie trzy palce. O Kim zacząłem się już powoli martwić, dalej nie zamierzała rosnąć, mimo że jej małe listki już drugi dzień były wystawione do światła.

Dzień 12.

Zachęcone muśnięciem wentylatora dziewczynki rozwijały swoje kształty dokładnie tam, gdzie nam, facetom, najbardziej się podoba. Nie straszyły mnie anorektyczne modelki, za to mogłem podziwiać proporcjonalne kształty. Gina pozostała jednak bardzo powściągliwa. Kim powoli dochodziła do siebie, nie wyciągała już liści w górę ku niebu, a trzymała je pięknie poziomo i wydawało się, że zaczyna wypuszczać drugą parę. Wyglądało na to, że najgorsze ma już za sobą.

Dzień 13.

Żeby uprzedzić fakty: Kim dała radę. Wszystkie inne dziewczyny zajmowały się pilnie tworzeniem następnych par liści. Ponieważ nieźle przybrały na wadze, postanowiłem zwiększyć dzienną dawkę wody do 0,2 litra wody bez nawozu.

Dzień 14.

Wydawało mi się, że powoli zbliża się moment zmniejszenia czasu oświetlania do 12/12. Pakujemy zatem walizki i przeprowadzamy się do boxu kwitnienia. Nie mogłem doczekać się solówki, którą przygotowały dla mnie dziewczyny.

Dzień 15.

Dziewczynom od razu spodobało się nowe otoczenie. Zdawało się, że dobrze im robi temperatura ok. 25 stopni. Przez następne dni zostawiłem je samym sobie i spotykałem się z nimi jedynie na chwilę przy śniadaniu.

Dzień 16.-17.

…mijały bez wielkich wrażeń – nie chciałem stresować dziewczyn. Widać było jedynie, że Jenna, Vivian, Tracy, Lydia i Kelly były szczupłe i miały długie nogi, podczas gdy Pam, Gina, Drew i Kim nie były aż tak wysokie, ale za to mogły pochwalić się doskonałymi proporcjami.

Dzień 18.

Każda z nich była inna. Kim dogoniła Drew jeśli chodzi o wzrost, podczas gdy Drew zaczęła tworzyć pierwsze widoczne pędy boczne. Kelly miała szóstą parę liści, jednak bez pędów bocznych. Gina pozostała niska, miała jedynie pięć par liści, ale za to już dwa wyrośnięte pędy boczne i liście z dziewięcioma palcami. Naprawdę znalazłoby się coś na każdy gust, ponieważ Jenna miała siedem palców i akurat tworzyła piątą parę liści.

Dzień 19.

Zaczął się show. Podczas mojego codziennego badania dziewczynek włos zjeżył mi się na głowie. Czyżby lupa faktycznie pokazywała mi u dwóch dziewczynek coś, czego wolałbym nie oglądać? To byli chłopcy. Jak najszybciej się ich pozbyłem. Kto to był? Jenna i Kelly. Możecie sobie wyobrazić mój nastrój.

Dzień 20.

Najgorsze było dopiero przede mną. Przy śniadaniu kolejne cztery damy oświadczyły mi, że nie mają ochoty mieszkać w rezydencji. To był szok. A przecież robiłem wszystko, żeby było im u mnie dobrze! Ale one już takie są, a my, faceci, nigdy ich nie zrozumiemy. Postanowiłem pozostawić je na pastwę mojego kota – już on wie, jak obchodzić się z niewdzięcznymi roślinami (szczególnie podobała mu się Vivian). Szeregi w moim boxie były więc mocno przetrzebione i zostałem sam z Pam, Kim i Drew.

Dzień 21.

Postanowiłem traktować trzy pozostałe dziewczynki jak księżniczki. Oddałem im do dyspozycji dziewięciolitrowe doniczki, dając im tym samym możliwość nieograniczonego rozwoju.

Dzień 22.

W związku z przeprowadzką do większych doniczek dziewczynki ponownie potrzebowały chwili odpoczynku. Podlewałem je normalną dawką wody i pozwoliłem im rozkoszować się promieniami oświetlenia.

Dzień 23.

Przy porannej toalecie dało się zauważyć, że moje maleństwa postanowiły wykorzystać miejsce i przybrać na wadze. Podczas gdy Kim wystrzeliła do góry pozostając tym samym szczupłą, Pam pozostała niższa i skoncentrowała się bardziej na swoich pędach bocznych. Z Drew wykształciła się perfekcyjna roślina, ze stabilnym pniem i wspaniałym kształtem.

Dzień 24.

Lupa pokazała mi pierwsze białe włoski, jednakże również coś innego, co wyglądało bardzo męsko. Wolałem jednak udawać, że tego nie widzę i poczekać jeszcze jeden dzień, żeby moje podejrzenia się potwierdziły. Dziewuchy powoli zaczynały działać mi na nerwy.

Dzień 25.

Dzień frustracji. Pełen złych przeczuć otworzyłem rano box. Wszystkie postanowiły zostać obojnakami. I na nic zdało się regularne oświetlanie, stała wilgotność powietrza i temperatura.

Dzień 26.

Jako początkujący byłem oczywiście ciekaw, co dalej z tego będzie. Stąd postanowiłem ponownie wstawić trzy rośliny do rezydencji do czasu, gdy miejsce to będzie potrzebne mi do czegoś innego. Nie mogłem przemóc się do popełnienia dalszych morderstw, pozostawiłem rośliny zatem swojemu losowi.

Od dnia 27.…

…aż do ich naturalnej śmierci rośliny rozwijały się różnie. Podczas gdy Pam zatrzymał się przy wysokości 50 cm rosnąc na kształt choinki, pozostałe dwie podwoiły swoją wysokość. Kim składał się niemalże wyłącznie z pnia i nie wykształcił prawie żadnych pędów bocznych. Drew wyglądał tak, jakby miał pozować do reklamy. Było nie było, całkiem zabawne geny.

Epilog

Minęło kilka tygodni i jakoś pogodziłem się z rozczarowaniem. Nauczyłem się czegoś nowego i posłużyłem za przykład, że uprawa może się nie udać. Chyba nie było to najlepszym pomysłem, żeby tak wcześnie odstawiać rośliny do kwitnięcia. Mam jednak jeszcze trochę nasion od tego samego dostawcy i nie zamierzam się zniechęcać. Rośnie już kilka nowych dziewczynek (?) i mam nadzieję, że uda mi się spośród nich wybrać dobrą roślinę-matkę, abym mógł przerzucić się na sadzonki. Jednakże każda z nich rośnie inaczej, co może kryć w sobie nowe niespodzianki.

cdn… never give up

Oceń ten artykuł
(2 głosów)