A+ A A-

ALIANS Egzystencjalna Rzeźnia

I nadeszły czasy, o jakich dawniej nikt nie marzył. Muzyka zyskała niezależność od poglądów, opinii, wyznania, gustów i upodobań. Cztery największe gwiazdy metalu1 wystąpiły w Warszawie bez protestów w trakcie przygotowań do koncertu. Nastał ogórkowy sezon, a w mediach ni śladu przestróg przed sektami. Nieobecność duchowych mniejszości jest jednym z argumentów za zniesieniem powszechnego obowiązku edukacyjnego.
 
Po co komu szkoła, która nie uczy o tym, co dookoła? Nic nie mówi o przyszłości, gdy nie przedstawia historii w sposób komunikatywny. Zawstydzanie tradycji, choć stanowi kolonialny nawyk, weszło w krwiobieg informacji, decydując o celach i misji edukacji. Nienowy to w socjologii pogląd, że klasę niewolniczą stanowią dorośli i młodzież. Człowiek kończy ze szkołą, by po chwili wylądować w niej na nowo. 
 
Chowany jest na tchórza czy inne strachliwe zwierzątko. Odrobina dzikości, jaką poświęca swej najmniejszej komóreczce w sercu...  zatem powiadają, że jeśli przetrwają wiedza z wiarą okres różnych zależności, eksplodują na starość mocą skojarzeń, nie istniejących w umyśle twórcy. W zasadzie to nigdy nie wiedziałem, o czym oni śpiewają. Przestałem zwracać uwagę, gdy słuchaczka napisała, że odkąd przeczytała teksty piosenek, tym bardziej pokochała zespół. Wyszło na to, że możnaby śpiewać same samogłoski i sylaby od czapy, a kapela byłaby tak samo zrozumiała, jakby śpiewała w obcym języku. To kompletnie mnie odstręczyło od śpiewanej poezji i piosenki aktorskiej. Podobnie było z publicystyką. Sama muzyka ma w sobie tak wiele elementów, że dowolne jakieś minimum może stać się znamieniem i symbolem stylu. Na tej zasadzie działały mi na wyobraźnię nazwy zespołów, tytuły piosenek i określenia, przypisane do muzyki, dzielące ją na wolną i szybką. Albo klasyczną i ludową. I jeszcze wokalną i instrumentalną. W takiej strukturze nie mieszczą się dokonania awangardy. Zatem wszystko, co się nie mieściło, stawało się awangardą. Jednak nie ma ona kręgu fanów, a jeśli już, to sprawiają oni wrażenie fanatycznej sekty, wiernej zasadom publicznie raczej nie wyznawanym. Spory w sztuce gorsze bywają od religijnych. Impresjoniści wierzyli, że wyprą akademików, tymczasem sami trafili do Akademii. I gdy nikt już nie chce być klasykiem, pojawia się potrzeba nowej klasyfikacji. A tymczasem covery i standardy zyskują status ludowej awangardy. Oczywiście w lokalnym kolorycie. W takiej perspektywie jawi mi się, jako jedyny w swoim rodzaju, Alians. Klasyk, rzec by można, stylu, który nazywają pank-i-rege-party. Kolejne reedycje i reaktywacje tego nurtu przekroczyły już bariery nurtów, w których próbuje funkcjonować kultura popularna i masowa. Jak to głosił Bob Marley – „nie mając tego w mediach każdy będzie chciał to mieć w domu”. Bo jeśli rege ma charakter edukacyjny, to szkoła jest opresorem, piorącym mózgi z tego, co instynktowne. [Jak wiadomo.]

Instynkt spełnia w naszym poznaniu dość istotną rolę. Choćby i dlatego, że toczy się ono dwutorowo. Im dłużej słucham Aliansu, tym więcej tekstu zaczynam rozumieć. Jestem jak tamta słuchaczka. I gdyby istniało coś takiego jak kanon muzycznych lektur, Alians miałby w nim swe osobne miejsce. By o nim opowiedzieć, trzeba czegoś więcej, niż pojedyncze lekcje, jakich nam udzielają muzycy każdą swoją płytą.

1. Anthrax, Megadeth, Slayer, Metallica i jako support act lokalny Behemoth
Oceń ten artykuł
(0 głosów)