A+ A A-

Cannabis pomaga także w AIDS, nowotworach i...

Mało kto wątpi, że Cannabis było jedną z najstarszych i najszerzej stosowanych roślin leczniczych. Detronizacji tego środka dokonały w XIX w. aspiryna, strzykawka i opiaty, ale medycyna zrezygnowała z konopi dopiero około połowy XX wieku pod wpływem intensywnej propagandy i restrykcji forsowanych przez władze USA. O konopi szybko zapomniano.
Wyjątkiem była obszerna seria badań zespołu prof. Kabelíka w 1955 r. w Czechosłowacji, niestety za żelazną kurtyną; niedługo potem ONZ przyjęła pierwszą konwencję narkotykową. Poprzez jazzmanów, beatników i w końcu hippiesów „trawka” trafiła z czasem i na uniwersytety, a wychowani w epoce psychodelicznej naukowcy po jakimś czasie rozpoczęli badania nad jej zastosowaniem. Jednym z pierwszych było obniżanie ciśnienia wewnątrz gałki ocznej w jaskrze oraz powstrzymywanie skurczów mięśni przy urazach kręgosłupa; dr Tod H. Mikuriya w 1972 r., żołnierze wojny wietnamskiej. W rezultacie odkrywano stopniowo stymulację odporności organizmu i kolejne możliwości terapeutyczne konopi wobec najgroźniejszych współczesnych chorób.

Dziś pomaga tysiącom osób cierpiącym na nowotwory, AIDS, stwardnienie rozsiane czy anoreksję, by ograniczyć się do kilku przykładów. Trudno w to uwierzyć komuś, komu „ziółko” kojarzy się tylko i wyłącznie z rozrywką, ale od dawna dysponujemy już na tyle obszerną wiedzą teoretyczną i doświadczeniami, że w cywilizowanym świecie nie kwestionuje już tego żaden poważny specjalista. Mimo to cannabis dopiero od kilku właściwie lat wprowadza się do lecznictwa na szerszą skalę, z powodu bardzo niesprzyjających warunków (przestarzałe regulacje prawne, brak edukacji i panowanie prohibicjonistycznych populistów nad opinią publiczną, często niechęć władz do dalszego rozwijania programów badawczych i klinicznych, po części postawa branży farmaceutycznej).

   
Charakterystyczne dla tego gatunku substancje to kanabinoidy (oraz kannaflawiny). Kanabinoidów jest przynajmniej sześćdziesiąt kilka. Najważniejsze to Sativex - lek z konopitetrahydrokanabinol (dronabinol), THC; kanabidiol, CBD; a także tetrahydrokanabiwarin, THCV, kanabinol, CBN, itd. Są zawarte w żywicy konopi, szczególnie na dojrzałych żeńskich kwiatostanach. Mają specyficzne właściwości fizyczne i mikrobiologiczne, są przyczyną niezwykłej odporności i szybkiego wzrostu tej rośliny. Ich funkcją jest obrona przed niekorzystnymi czynnikami zewnętrznymi: chronią przed promieniowaniem UV, działają antybakteryjnie, przeciwwirusowo i przeciwgrzybicznie, a razem z innymi składnikami żywicy, jak np. olejki aromatyczne, terpeny, zwalczają szkodniki oraz sąsiadujące chwasty; zarazem zniechęcając roślinożerców.
Jak dowiedziono w ostatnich dekadach, w ludzkim organizmie występują podobne tłuszcze, tzw. endokanabinoidy (endo – wewnątrz), anandamid (od ananda, w sanskrycie wewnętrzne szczęście) i 2-AG, które łączą się z receptorami ośrodkowymi CB1 i obwodowymi CB2 oraz innymi. W przeciwieństwie do roślinnych, endokanabinoidy są wytwarzane i rozkładane ad hoc, zależnie od potrzeb ustrojowych (na przykład przy urazach).
CB1 występują głównie w korze mózgowej, hipokampie, móżdżku, wzgórzu  oraz podwzgórzu mózgowym itd., przysadce mózgowej, tarczycy, nadnerczach, tkance tłuszczowej i mięśniach, układzie rozrodczym, przewodzie pokarmowym, a także w płucach, nerkach i wątrobie. CB2 – m.in. na powierzchni komórek układu odpornościowego i w komórkach macierzystych krwi i szpiku, a także w układzie nerwowym. CB1 jest wyraźnie obecny również w komórkach glejowych tworzących m.in. osłony aksonów neuronowych i pełniących funkcje ochronne, odżywcze i wspomagające przekaźnictwo; glej to drugi obok komórek nerwowych, neuronów, składnik tkanki nerwowej. GPR55 występuje w móżdżku, jelitach czczym i krętym. Przypuszcza się istnienie dalszych receptorów w endothelium (śródbłonek naczyń krwionośnych) i centralnym układzie nerwowym. Wcześniejsze odkrycie receptorów opioidowych i substancji takich jak endorfiny przebiegło podobnie (nawet bloker naloxon jest antagonistą także dla CB1).
Pełnią one niezliczone funkcje, z tego, co dziś wiemy, regulują m.in. neuroprzekaźnictwo (w tym dopaminowe), odczuwanie bólu, sen i czuwanie, procesy pamięciowe i kinetykę, nastrój i reakcje lękowe, reakcje odpornościowe i procesy zapalne, krążenie, ciśnienie, apetyt i trawienie, odruch kaszlowy i inne. Myszy o niesprawnych z powodów genetycznych receptorach CB1 są do 60% chudsze, mają zwiększone ryzyko zawałów i udarów oraz problemy z orientacją przestrzenną, pamięcią kinetyczną i ogólną. CB1 obniża ciśnienie np. przy krwawieniu. Pewne kanabinoidy prowadzą też do rozkurczu mięśni gładkich ścian naczyń krwionośnych w wybranych miejscach jamy brzusznej.
   
Stymulacja receptorów CB1 nasila neuroprotektywność (m.in. poprzez działanie antyoksydacyjne przeciw wolnym rodnikom) i neurogenezę i osłabia niekontrolowane skurcze mięśni, np. drgawki, silnie hamuje degenerację układu nerwowego w urazach mózgu, padaczce (epilepsja), dyskinezjach, porażeniach mózgowych, pląsawicy Huntingtona, zespole Tourette’a, chorobach Parkinsona i Alzheimera, skurczach spastycznych, stwardnieniu rozsianym (multiplex sclerosis). Kanabinoidami można zastąpić bądź częściowo zastąpić chociażby barbiturany i benzodiazepiny (oczywiście nie inaczej w bezsenności; nie zakłóca się zresztą wtedy fazy REM snu).
Właściwości rozluźniające, rozszerzające naczynia krwionośne, obniżające ciśnienie, temperaturę ciała oraz przeciwzapalne kanabinoidów niosą możliwości wykorzystania nie tylko w powyższych chorobach, ale również w astmie, zapaleniu oskrzeli, zespole napięcia przedmiesiączkowego, zawałach serca i miażdżycy, problemach z kręgosłupem i układem kostno-stawowym.
Receptor CB2 odpowiada za percepcję bólu i pracę układu odpornościowego. Druga z najważniejszych substancji naturalnych, CBD, wykazuje działanie: wyraźnie przeciwzapalne i przeciwbólowe; uspokajające, nasenne. Zespół Gerarda Lancsa z University of South Florida dowodzi już w r. ‘90, że kanabinoidy działają precyzyjnie i skutecznie przeciwko herpeswirusom, podejrzewanym o udział w powstawaniu niektórych nowotworów, wirusy te atakują najpierw leukocyty, białe krwinki. Dość podobne wnioski wysnuwała grupa mikrobiologów Petera Medvecky’ego.
CBD, które samo ma bardzo słabe działanie psychoaktywne, może spowolnić rozwój guzów i nowotworów (w 2007 r. w California Pacific Medical Center stwierdzono in vitro ograniczanie rozrostu komórek raka piersi), a konopia u gryzoni działa niewiarygodnie dobrze przeciw glejakom (oba główne receptory) w układzie nerwowym, wśród ludzi częstym również u dzieci i na ogół śmiertelnym na przestrzeni średnio czterech miesięcy. Badania rozpoczęli Ismćl Galve-Roperh i współpracownicy z Centrum Biologii Molekularnej i Universidad Complutense w Madrycie; zespół dr Manuela Guzmana.
We wszystkich nowotworach, jak również w AIDS i anoreksji, jest podawana na apetyt, przeciwko wymiotom, biegunkom i infekcjom. Przy chemioterapii jest więc ważnym lekiem wspomagającym; rakowi towarzyszy też kacheksja, typowe specyficzne wyniszczenie; łagodzenie tego ostatniego wykorzystywała w Polsce Anna Wyciszczak w Hospicjum Królowej Pokoju w Tarnowskich Górach. Vinciguerra, Moore i Brennan pisali w październiku ‘88 w New York State Journal of Medicine, że konopia pomogła na uporczywe, oporne na inne leki wymioty aż 78% pacjentów poddawanych chemioterapii!!
Włoscy i brytyjscy biolodzy potwierdzili ostatnio, że jako antybiotyk kanabinoidy działają na szczepy i gatunki „superbakterii” niewrażliwych na inne środki (np. Straphyloccus aureus, MRSA), wykorzystując odmienny mechanizm. Dodatkową ich przewagą jest pozytywny, a nie destrukcyjny wpływ na trawienie. Łatwe jest zastosowanie zewnętrzne w postaci kropel oraz maści (te zdobywają popularność w Czechach, produkowane domowymi sposobami i rozdawane za darmo. Tam już w 1955 r. wspomniana grupa badawcza w szeroko zakrojonych testach dowiodła ich przydatności m.in. w stomatologii, laryngologii, ortopedii, dermatologii itd., czytaj w nast. numerze Spliffa); krew, osocze i plazma uniemożliwiają jednak działanie ekstraktu konopnego. Podobnie jak penicylina w latach czterdziestych, w XXI wieku to konopia może być naszym „cudownym lekiem”, twierdził autor książki „Marijuana – forbidden medicine”, prof. Lester Grinspoon z Harvard Medical School.
Szereg chorób i urazów wiąże się też z silnymi, chronicznymi bólami. Jakkolwiek cannabis bezpiecznie i całkiem nieźle wycisza te doznania, interesująca jest ich silna interakcja z endorfinami i innymi opioidami. Stwierdzono, że dzięki połączeniu z konopią da się zredukować dawki kodeiny lub morfiny nawet do 500%. (Noyes, Brunk, Baram, Canter, Journal of Clinical Pharmacology 15, s. 139-43, II-III. ‘75, Clinical Pharmacology and Therapeutics 18, s. 84-9, ‘75, Milstein, MacCannell, Karr, Clark, International Pharmacopsychiatry 10, s. 177-82, ‘75)

Podawane w tych chorobach leki posiadają tak wiele skutków ubocznych, że ich lista miałaby większą objętość, niż pozwalają na to ramy artykułu.
Inne pola do wykorzystania leczniczej mocy ziela konopi to plamica wątrobowa, grzybica, otarcia, ukąszenia, sińce, hemoroidy, niekrwawiące rany, dermatozy, egzemy, trądzik, łuszczyca, oparzenia, jęczmień oka, żylaki, zapalenia żył, artretyzm (zwyrodnienie stawów), migreny, demencje, reumatoidalne zapalenie stawów.

Ponieważ system kanabinoidowy ma tak wielką wagę dla funkcjonowania, cannabis jest potężnym lekiem i jak każdy potężny lek posiada pewne przeciwwskazania. Jest ich jednak niedużo w porównaniu do większości specyfików, m.in. z uwagi na podobieństwo substancji do ludzkich, nie wywoływanie nudności ani zahamowania pracy układu oddechowego i niewielkie budowanie tolerancji. Mimo, że wciąż nie wiemy wszystkiego o farmakodynamice, wiemy, że w historii ludzkości ani jedna osoba nie zmarła od tego środka(!), a doświadczenie mamy ogromne; że jest on na ogół niezwykle bezpieczny dla pacjentów nie tolerujących innych leków chociażby z powodu alergii lub nie odczuwających ich działania.
Cannabis Flos - medyczna marihuana
Czasem kwestionowano przydatność w jaskrze i astmie, mówiąc, że mamy wiele dobrych środków, cóż, to świetnie, jest kolejny; przy rozlicznych groźnych chorobach i dolegliwościach trudno wskazać coś lepszego. Oczywiście, jeśli nie ma przeciwwskazań psychiatrycznych. Kontrowersje budzić może przykładowo kwestia leczenia uzależnień, depresji i innych zaburzeń psyche. Nie wiadomo także, czy w bezpieczne jest stosowanie w ciąży i u dzieci.
Osobną sprawą jest sposób ordynacji leku. W świadomości dominuje palenie, najpopularniejsze wśród konsumujących „dla przyjemności”. Stało się to podstawą do dyskredytacji konopi jako rzekomo wywołującej degenerację systemu oddechowego, a nawet potencjalnie raka: co kilka miesięcy dzięki ubogiej metodologii ktoś ogłaszał, że jeden skręt równa się czy to trzem, czy dziesięciu, to znowuż sześciu czy dwudziestu papierosom. Nawet jednak wielu użytkowników rekreacyjnych zna możliwości podania konopi doustnie wraz z piciem lub jedzeniem oraz tzw. waporyzację. Pierwsza droga nie wywołuje natychmiastowych efektów (skądinąd utrzymują się one dłużej), co można poczytać tak za wadę, jak i zaletę, natomiast nie ma zastosowania przy wymiotach, np. w trakcie chemioterapii – podobnie jak oficjalne medykamenty. Drugi sposób polega na inhalacji oparów samych substancji aktywnych, nie dymu, przy podgrzewaniu materiału bez bezpośredniego jego kontaktu z płomieniem i mineralizacji, spalenia próbki (jest to również zdecydowanie najwydajniejsze).

Zwiększenie ryzyka wystąpienia psychozy pod wpływem nadużywania konopi może nie być tylko kolejnym popularnym mitem, prawdopodobnie rzeczywiście dotyczy ono osób na psychozy podatnych (czyli niestety dużej grupy populacji, z czego większość nie zdaje sobie sprawy).

Sam charakter niektórych doniesień potwierdza przy okazji, że wielu ich autorów zapomina o specyfice badanej populacji użytkowników i bez potwierdzenia przypisuje różne zjawiska działaniu cannabis, przedwcześnie uogólniając wnioski. (Dotyczy to wciąż licznych zespołów badawczych, z których liczne zapominają opisywać warunków próby, często obejmującej ludzi przyjmujących długotrwale ekstremalnie wysokie dawki wraz z tytoniem).

Wpływ THC na psychikę to kompleks różnych zjawisk, z których nie każde musi być zawsze odczuwane przez przyjmującego. Należą do nich wesołość, euforia, rozkojarzenie oraz głębsze i lekko zmienione, noszące znamiona synestezji postrzeganie zmysłowe (przez zdecydowaną większość określane jako przyjemne), spadek zdolności do agresji i inne.

Potoczne opinie, że konopia może upośledzać rozrodczość i pamięć długoterminową nie znalazły jak dotąd potwierdzenia w rzetelnych badaniach, ale nie można tego wykluczać. Uważa się, że kanabinoidy mogą brać udział w procesie np. zapominania nieprzyjemnych przeżyć, sugerowano, że zależnie od stężeń i różnych uwarunkowań może obniżać lub poprawiać się płodność. Procesy związane z emocjami, nauką i motoryką są regulowane (czyli nie tylko hamowane!) przez receptory. Jak na razie, powtórzmy po raz setny, monumentalny i bezskutecznie cenzurowany (mimo wręcz zbyt daleko idącej poprawności politycznej) Raport WHO, Światowej Organizacji Zdrowia, stwierdza, że nawet długotrwałe i intensywne używanie cannabis nie wywołuje trwałego ani wyraźnego upośledzenia funkcji poznawczych. Zogniskowany na kwestii problematycznego stosowania używek i tzw. narkotyków Raport podaje także, że ewentualność powstawania nałogu i nadużywania jest błaha w porównaniu do potencjału uzależniającego nikotyny czy alkoholu etylowego.
Najpoważniejszym chyba problemem jest fakt wywoływania u niektórych pacjentów niepokoju lub lęku. Pod tym względem większość lepiej reaguje na konopię, niż na THC.

Od połowy lat 80-tych leki Marinol i jemu podobne są przesuwane do innych kategorii leków. W uproszczeniu, kategoria określa, jak bardzo lek jest lekiem, a jak bardzo – narkotykiem (por. ang. drug – lek, narkotyk); system ten wprowadziła druga konwencja narkotykowa ONZ i stanowi on podstawę klasyfikacji w wielu krajach. Dziś Marinol znajduje się w kategorii III (również w USA!), a nie, jak początkowo, w kat. I, ale inne lekarstwa są klasyfikowane niekonsekwentnie i jakby przypadkowo. Sama roślina cannabis ma „oczywiście” kat. I, podobnie jak kokaina i heroina.

Inne preparaty to np. Dronabinol, Cesamet (nabilon, kanabinoid syntetyczny), CanniMed z Prairie Plant Systems, Sativex z GW Pharmaceuticals – spray pod język, zawierający tak THC, jak i CBD, Rimonabant/Acomplia (SR141716), syntetyczny antagonista CB1, używany przeciwko otyłości i uzależnieniom, o bardzo groźnych skutkach ubocznych. Główne rynki to USA, Kanada, Wielka Brytania, Niemcy, Holandia i Hiszpania. Ceny wynoszą zwykle kilkaset euro lub dolarów za standardowe dawki miesięczne.

Roślina cannabis jest stosowana przykładowo przez kilka do kilkudziesięciu procent cierpiących na chorobę Parkinsona lub stwardnienie rozsiane; na podstawie zaleceń lekarza lub na własną rękę, w krajach, gdzie pacjenci nie zostali zwolnieni z regulacji antynarkotykowych. (International Journal of Clinical Practice 3/2005, UK Multiply Sclerosis Society, Kateoina Venderová, Peter Višoovský, Ev3en Ru3ieka, Uniwersytet Karola w Pradze)

Niektóre instytucje popierające stosowanie w medycynie rośliny konopi, to np. The American College of Physicians, Leukemia & Lymphoma Society (drugie co do wielkości organizacje  w Stanach Zjednoczonych), American Academy of Family Physicians, American Public Health Association, American Psychiatric Association, American Nurses Association, British Medical Association, Aids Action, American Academy of HIV Medicine, Lymphoma Foundation of America, Ministerstwo Zdrowia Kanady. W 2006 wielkość zamówień ze strony tego ostatniego wzrosła o 80%, z 420 kg rok wcześniej. Państw, gdzie używanie konopi w chorobach jest zdekryminalizowane, jest jeszcze przynajmniej kilka (w USA prawie każdy stan zachodni, a ogólnie co czwarty) i ciągle ich przybywa – ostatnio dołączyły Czechy oraz Austria. Dominującym rozwiązaniem jest dopuszczenie samodzielnej uprawy cannabis przez chorych, co nie powoduje konieczności ich prowadzenia i dystrybucji suszu przez państwo, a zarazem zdejmuje z pacjenta ciężar zakupu na czarnym rynku.
   
THC jest przetwarzany w wątrobie, główny metabolit, 11-Hydroxy-THC, również oddziaływuje na umysł; okres półtrwania to 6 do kilkudziesięciu godzin, produkty rozpadu wydalane są z kałem, a także w moczu. Biodostępność to około 6-35% i jest wyższa przy inhalacji. Za dawkę minimalną uważa się 2-3 mg, standardowo nie przekracza się raczej 25 mg. Duże ilości są wymagane do osiągnięcia zwłaszcza efektów przeciwwymiotnych, przeciwskurczowych i antybiotycznych. Działa głównie na CB1 i nawet silniej na GPR55 (2-AG podobnie, wręcz dużo bardziej na GPR55). Odmiany przemysłowe konopi zawierają zmniejszone ilości kanabinoidów, ale zwykle główny związek, THC, jest prawie całkowicie nieobecny.

CBD, CBN i THCV mogą stanowić do kilkudziesięciu procent całkowitej masy kanabinoidów. CBD, który wpływa m.in. na receptory CB2 i GPR55, jak powszechnie się uważa, osiąga wyższe stężenia u gatunku Cannabis Indica pochodzenia górskiego, niż u wywodzącej się z równin Cannabis Sativa. Krzyżówki mają różne chemotypy, niekoniecznie odpowiadające fenotypom „przewaga genów Sativa/Indica”.

Zawartość co najmniej kilkudziesięciu różnych substancji aktywnych w materiale pochodzenia roślinnego jest jednym z argumentów w dyskusji, czy lepiej jest dopuścić stosowanie w medycynie cannabis, czy aptecznych preparatów o wąskim składzie. Rządy i przemysł farmaceutyczny opowiadają się za kapsułkami, postawy społeczeństw bywają różne. Cena konopi w naszym obszarze geograficzno-kulturowym jest od ceny farmaceutyków od kilku do kilkudziesięciu i więcej razy (przy własnoręcznej uprawie) niższa! Izolowane THC i przyszłe kolejne substancje mają bardziej selektywne, a więc w wielu przypadkach bardziej pożądane działanie, jakkolwiek jest to działanie słabsze i obarczone ryzykiem objawów niepożądanych, jak wspomniany niepokój, ponadto, jak dotąd, mniej wypróbowane. Ze względu na specyfikę symptomów, przeciwko kapsułkom występują najczęściej chorzy i specjaliści od chemioterapii. Jednak bardzo znaczna ilość krajów, których legislacja zabrania stosowania cannabis jako używki, akceptuje tak korzystanie z suszu roślinnego, jak i przepisywanie leków.

Sama anglojęzyczna Wikipedia podaje w bibliografii blisko sto publikacji, a tysiąclecia doświadczeń i dziesiątki lat oficjalnej praktyki współczesnych lekarzy z tysiącami pacjentów, wyposażonych we wszystkie nowoczesne narzędzia badawcze, świadczą, że cannabis nie jest od dawna lekiem eksperymentalnym. Jak można się domyślić, istnieją jeszcze dwa poważne problemy: pieniądze i polityka. Z ciekawostek, w pracach w tym zakresie udział wzięli niedawno również Polacy z Akademii Medycznej w Białymstoku.


Więcej informacji m.in. tu:
http://www.nature.com/bjp/journal/v152/n7/full/0707464a.html
Science Daily, 8.09.2007
health-news.co.uk, 24.04.2003
http://info.muni.cz/index.php?option=com_content&task=view&id=724&Itemid=89
http://www.bushka.cz
http://www.biotox.cz/enpsyro/pj3pcanz3.html
http://www.en.wikipedia.org
Oceń ten artykuł
(0 głosów)