A+ A A-

SIEDEM MITÓW GŁÓWNYCH

„Święte ziele” od dekad zdobywa szczyty popularności, wygrywając prawie wszystkie rankingi wśród używek. W związku z tą ogólnoświatową sławą nagromadziło się wiele fałszywych teorii na jego temat. By oddzielić fakty od fantastyki, obalamy najbardziej nieprawdziwe konopne mity.

Marihuana trwale uszkadza mózg
o tej pory nikomu nie udało się udowodnić, że palenie konopi jest przyczyną uszkodzenia komórek mózgowych, upośledzenia umysłowego czy zidiocenia. Istnieją natomiast badania z 2011 roku potwierdzające, że ilość spożytych konopi nie ma wymiernego wpływu na czynności poznawcze i efektywność umysłową. To wieloletnie doświadczenie zostało przeprowadzone pod kierownictwem Roberta Tait z Australian National University. Jego celem było sprawdzenie, czy palenie marihuany wpływa na procesy poznawcze i sprawność mózgu. Przez osiem lat naukowcy przebadali dwa tysiące osób w wieku od 20 do 24 lat. Respondentów poddano szeregowi standardowych testów poznawczych, które koncentrowały się na badaniu pamięci werbalnej, inteligencji oraz sprawności intelektualnej. Naukowcy nie odnotowali istotnych różnic między przebadanymi grupami palaczy i abstynentów.

Inne doświadczenie naukowe potwierdza, że marihuana nie tylko nie uszkadza komórek mózgowych, a może wręcz pomóc utrzymać je w dobrej kondycji. Publikacja, która ukazała się w grudniu 2012 roku na łamach „Philosophical Transactions of the Royal Society B”, sugeruje, że kannabinoidy wykazują właściwości ochronne i oczyszczające. Z wydania zatytułowanego „Endocannabinoids in nervous system health and disease” dowiadujemy się, że aktywacja systemu kannabinoidów w mózgu może opóźniać jego procesy starzenia. Autorzy twierdzą, że substancje zawarte w marihuanie mają ochronny wpływ na neurony i mogą pomagać w zmniejszeniu zapalenia mózgu. Kannabinoidy usuwają uszkodzone komórki i poprawiają efektywność mitochondriów, będących źródłem energii zasilającej komórki, co prowadzi do sprawniejszego funkcjonowania mózgu.

Cannabis jest przyczyną powstawania raka
Wbrew powszechnemu przekonaniu konopie nigdy nie zostały ostatecznie powiązane z którąkolwiek z odmian raka. W rzeczywistości mogą one wręcz uchronić nas przed nowotworem. Potwierdzają to wyniki doświadczenia medycznego opublikowanego w 2006 roku, dotyczącego szeroko pojętego obszaru dróg oddechowych, w tym skutków palenia tytoniu i marihuany. Zostało przeprowadzone przez doktora Donalda Tashkin’a z University of California w Los Angeles – pulmonologa badającego cannabis od 30 lat. Naukowiec przyznał, że efekty doświadczenia były dla niego zaskakujące. Okazało się, bowiem że stosowanie konopi nie zwiększa ryzyka zachorowania na nowotwór płuc. Co więcej, nawet regularne i intensywne palenie nie ma wpływu na rozwój komórek rakowych. Doktor Tashkin odkrył również, że marihuana posiada wręcz swego rodzaju działanie ochronne. Sugeruje on, że THC może zwalczać zarówno komórki nowotworowe, jak i te odpowiedzialne za starzenie się.

Inne niezwykle istotne badanie zostało przeprowadzone przez doktora Karla T. Kelsey’a z Brown University. Jego wyniki zostały opublikowane w roku 2009 przez Agencje Reutera. Celem doświadczenia było sprawdzenie czy palenie konopi może powodować raka głowy i szyi. Przez cztery lata przebadano grupę 434 pacjentów z nowotworami obejmującymi guzy jamy ustnej, języka, nosa, zatok, gardła i węzłów chłonnych oraz 547 osób bez nowotworów. Naukowcy wzięli pod uwagę wiele zmiennych, takich jak palenie tytoniu i marihuany czy picie alkoholu. Okazało się, że palenie konopi co najmniej raz na dwa tygodnie zmniejsza ryzyko zachorowania na raka głowy i szyi o 50%, a długoterminowe stosowanie wpływa pozytywnie aż na 62% badanych.
[Wysoką szkodliwość ma natomiast dym tytoniowy, stąd przy regularnej konsumpcji warto zrezygnować z dodatku tej trucizny – przyp. Spliff]

Konopie są „furtką” do twardych narkotyków
Istnieje doskonały przykład na obalenie tego mitu – jest nim quasi-legalny system sprzedaży marihuany jaki funkcjonuje w Holandii. Od momentu gdy rząd tego kraju zalegalizował konopie w 1976 roku, spożycie heroiny i kokainy uległo zmniejszeniu. Jeśli ganja rzeczywiście byłaby „furtką” do twardych narkotyków, to ich spożycie wzrosłoby, a tymczasem sprzedaje się ich znacznie mniej. Według badań przeprowadzonych na University of California przez Roberta MacCouna prawdopodobieństwo, że użytkownicy konopi przejdą na twardsze narkotyki jest znikome. Holendrzy zmniejszyli kontakt zwolenników marihuany ze sprzedawcami i użytkownikami twardych narkotyków, oddzielając od siebie oba rynki przez system konopnych coffe shopów. Palenie marihuany nie zwiększa więc ryzyka sięgnięcia po inne narkotyki, a przez wzgląd na fakt, że stosuje się ją w terapii zwalczania uzależnień od alkoholu, opiatów i innych mocnych używek, powinna być nazywana nie „furtką”, a raczej „wyjściem ewakuacyjnym” ze świata twardych narkotyków.

Marihuana to środek silnie uzależniający
W roku 2012 ukazała się publikacja zatytułowana: „Legalizacja marihuany: Co każdy powinien wiedzieć”. Dowiadujemy się z niej, że zaledwie 1.7% populacji Ameryki wykazuje oznaki nadużywania bądź uzależnienia od konopi. Dane z Europy i Australii podają, że na tych kontynentach odnotowuje się od 1 do 2% uzależnionych. Autorzy podkreślają, że w porównaniu z totalną liczbą konsumpcji jest to niezwykle mały odsetek. Uzależnienie się od marihuany jest niezwykle trudne i mało prawdopodobne, ale możliwe po dłuższym okresie używania. Ze wszystkich palaczy na całym świecie, zaledwie 10% będzie wykazywało objawy uzależnienia.

Wiele środków legalnie dostępnych takich jak alkohol czy nikotyna posiada o wiele wyższy stopień uzależnienia, choć nie jest zakazana. Według badań z 2007 roku opublikowanych przez Oxford University Press wynika, że marihuana nie wykazuje dużego stopnia uzależnienia w porównaniu z innymi substancjami. Dwóch naukowców Robert Gore i Mitch Earleywine w doświadczeniu nazwanym “Marijuana Percieved Addictivness” przedstawiają tabelę stopnia nałogu, jakim może skutkować zażywanie danej używki.

Wskaźnik uzależnienia najpopularniejszych substancji:

1. Heroina – 6.62
2. Nikotyna – 6.54
3. Crack – 6.48
4. Metamfetamina – 6.05
5. Kokaina – 5.86
6. Alkohol – 5.84
7. Amfetamina – 5.71
8. Kofeina – 4.64
9. Cannabis – 4.46

Z powyższego zestawienia wynika, że na rynku istnieją substancje o wiele bardziej uzależniające, choć niektóre z nich wcale nie są nielegalne. Mit zostaje obalony więc w 90%, bo taki odsetek użytkowników marihuany nie ulegnie uzależnieniu.

Konopie da się przedawkować, co w efekcie może prowadzić do śmierci
W publikacji zatytułowanej „The Science of Marijuana” z 2000 roku, autor – doktor Leslie Iversen – przekonuje, że tetrahydrokanabinol jest bardzo bezpiecznym środkiem. Badania nad zwierzętami laboratoryjnymi wykazały, że szczury, myszy, psy i małpy tolerują dawki nawet do 1000 miligramów na kilogram. Przekładając to na homo sapiens, osoba ważąca 70 kilogramów toleruje dawkę 70 gramów narkotyku naraz, czyli około pięciu tysięcy razy więcej niż jest niezbędne do uzyskania odurzenia. W porównaniu z innymi powszechnie stosowanymi używkami rekreacyjnymi, te statystyki są imponujące. W 2001 roku Amerykańska agencja Substance Abuse and Mental Health Services Administration opublikowała raport dotyczący nadużywania narkotyków i zgonów będących następstwem przedawkowania. Dokument potwierdza, że marihuana jest jedynym narkotykiem, którego stosowanie nie przyczynia się do śmierci. Liczba zgonów w efekcie palenia konopi jest równa zeru. Drug Abuse Warning Network (DAWN) – publiczny system nadzoru stanu zdrowia w USA, który monitoruje wszystkie wizyty w szpitalach oraz zgony związane z narkotykami – potwierdza, że przypadki śmierci powiązane z marihuaną, zawsze wymienione są w połączeniu z alkoholem lub innymi narkotykami. Mimo powszechnego stosowania marihuany na całym świecie, nie odnotowano przypadku zgonu z powodu przedawkowania. Rakotwórcze papierosy

Marihuana jest bardziej szkodliwa niż papierosy
Choć konopie zawierają niektóre z substancji toksycznych, jakie odnajdziemy w tytoniu, to nie powodują one tego samego ryzyka dla choroby płuc – wynika z badania opublikowanego w „Journal of American Medical Association”. Podczas tego wieloletniego doświadczenia, które ukazało się w roku 2011, przeanalizowano dane 5115 uczestników w wieku od 18 do 30 lat. Respondenci mieszkali w czterech miastach USA: Birmingham, Chicago, Oakland i Minneapolis. Badanie wykazało, że wyniki testów palaczy tytoniu pogarszały się sukcesywnie z biegiem czasu. Jeśli chodzi zaś o wdychanie marihuany, naukowcy ustalili, że jeden joint dziennie przez okres siedmiu lat nie skutkował gorszymi wynikami. Z doświadczenia wynika, że okazjonalne stosowanie konopi nie jest związane z negatywnymi konsekwencjami w zakresie czynności płuc. Według Światowej Organizacji Zdrowia od 2010 co roku od papierosów umiera sześć milionów osób (w tym 650 tys. Europejczyków). Z powodu marihuany – nie umarł jeszcze nikt.

Marihuana nie jest lekarstwem
Od tysięcy lat konopie są stosowane w celach leczniczych w najodleglejszych zakątkach świata. Lista chorób, w których konopie przynoszą ulgę jest tak długa jak cały alfabet, zaczynając od AIDS a na WZW kończąc. Nie sposób wymienić je wszystkie, gdyż cały czas trwają badania nad nowymi zastosowaniami „świętego ziela”. Przede wszystkim konopie łagodzą nudności i wymioty, które są dokuczliwe w wielu schorzeniach. Są na przykład skutkiem ubocznym leków podawanych pacjentom zarażonym HIV czy tym poddanym chemioterapii. Doświadczenie przeprowadzone w Sidney Farber Cancer Center w Bostonie przez doktora Stephena Sannna opisane na łamach „New England Journal of Medicine” wykazało, że podawanie marihuany spowodowało zmniejszenie odruchów wymiotnych i nudności u pacjentów poddawanych chemioterapii o co najmniej 50%. U 23% chorych objawy ustąpiły całkowicie. Według najnowszych badań, opublikowanych w Cancer Research, kanabinoidy mogą pomóc także w leczeniu glejaka wielopostaciowego, który jest uważany za jedną z najbardziej śmiertelnych form guza mózgu. Wstrzyknięte do guza aktywne składniki marihuany hamowały proces angiogenezy (wytwarzania naczyń krwionośnych), przez co doprowadzały do zagłodzenia guza. Na łamach tygodnika „Nature” ukazał się ciekawy artykuł dowodzący, że THC obniża ryzyko rozwoju miażdżycy. „American Journal of Pathology” donosi, że marihuana obniżając poziom glukozy we krwi, może hamować między innymi rozwój retinopatii cukrzycowej, groźnego powikłania cukrzycy, które ostatecznie prowadzi do ślepoty. Cannabis poprawia również jakość snu i wykazuje właściwości usypiające stosowane w leczeniu bezsenności. W przypadku zespół Tourette’a stosuje się go do ograniczenia tików. Doskonale radzi sobie także z ciężkim bólem przewlekłym, gdzie standardowe leki bywają bezskuteczne. Marihuana obniża ciśnienie śródgałkowe oka, co jest niezwykle skuteczne w leczeniu jaskry. Brytyjscy naukowcy odkryli, że jej aktywne składniki – kannabinoidy znajdują zastosowanie w leczeniu stanów zapalnych układu pokarmowego między innymi choroby Crohna lub wrzodziejącego zapalenia jelita grubego. Łagodzą również choroby przewodu pokarmowego oraz zwiększają apetyt, dlatego stosuje się je w leczeniu jadłowstrętu, niedowagi czy anoreksji. Dzięki właściwościom przeciwskurczowym i rozluźniającym mięśnie pomagają łagodzić objawy stwardnienia rozsianego oraz uszkodzenia rdzenia kręgowego. Naukowcy z Instytutu Neurologii w Londynie ogłosili, iż marihuana pomaga w leczeniu stwardnienia rozsianego ze względu na zawartość alkaloidów, które osłabiają niedowłady, postępującą niesprawność mięśni i drżenie kończyn. Trudno wymienić wszystkie zalety jakie marihuana przynosi medycynie, ale z pewnością jest ich wystarczająco, by móc ją nazwać lekiem.

Artykuł z 45 numeru Gazety Konopnej SPLIFF


(BBR)

Oceń ten artykuł
(17 głosów)