A+ A A-

Graffiti: pasja, sztuka, przestępstwo i zawód...

Graffiti, nielegalne wtargnięcie w domenę cudzej własności, połączone z jej zniszczeniem, tępione i surowo karane przez władze na całym świecie, potępiany przez większość ludzi akt wandalizmu...     Dla mnie wyraz nowoczesnej kreatywności, twórcze odzwierciedlenie myśli artysty, bo tak tylko można nazwać tych najlepszych graficiarzy, artystami zurbanizowanej ery, ery miast i betonowych osiedli.

Zwykle zaczynają od prostych rysunków, napisów na ścianach tworzonych z puszką w ręku, z czasem ewoluują, zabierają się za coraz precyzyjniejsze narzędzia, takie jak ćrograf...tworzą dla siebie, dla innych,  niektórzy potrafią swój talent wykorzystać w bardziej skomercjalizowany sposób, ciesząc oko innych zarobić na życie, bo czy nie robił tak nawet wielki Leonardo?
    Udało mi się dotrzeć do jednego z lepszych graficiarzy; choć sam się do tego nie przyznaje, moim zdaniem jego umiejętności stawiają go najwyżej w  rankingach.  "Ovca", wychowany w wielkim mieście, jego korzenie sięgają łódzkich blokowisk, choć sam już nie mieszka w Polsce... obecnie pracuje dla firmy tuningowej w Danii, tam wykorzystuje swoje precyzyjne oko i wielkie wyczucie artystyczne, udało mu się osiągnąć to, o czym każdy marzy... Kocha swoją pracę.
    Oto rozmowa z Ovcą:

SPLIFF: Przede wszystkim podejrzewam, że zaczęło się od graffiti na ścianach, pociągach i tego typu     rzeczy... Czy też może się mylę? Ile to już minęło od tego czasu?

Ovca: Maluję już 11 lat, nie zawsze było kolorowo, co prawda nigdy nie strzelano do mnie, ale chwila nieuwagi kosztowała wyrok w zawieszeniu...

SPLIFF: Z tego, co wiem teraz pracujesz wykorzystując swój talent dla firmy tuningowej w Danii, nie czujesz się skomercjalizowany? Czy też może dopiero teraz czujesz, że Twój talent został ukierunkowany we właściwy sposób?

Ovca: Absolutnie nie czuję się skomercjalizowany, wręcz się cieszę, że mogę sprzedać, nie siebie, ale to co potrafię i czego się nauczyłem do tej pory.

SPLIFF:
Opowiedz o swojej pracy? Jak się zaczęło, skąd pomysł i kontakt; nie każdy przecież dostaje taka szansę.

Ovca: Zaczęło się od malowania w Danii wesołego miasteczka, tam poznałem człowieka, który ma firmę tuningową w Danii i zaproponował mi okres próbny u niego, a potem stałą pracę, teraz jest moim menadżerem w organizowaniu zleceń na motory i samochody. Jednocześnie po załatwieniu wszystkiego i ustaleniu formalności od razu ściągnąłem „Cejna’’ (z którym współpracuję już od ok. 3,5 roku).

SPLIFF: Wiec nie zapomniałeś o korzeniach i przyjaciołach.... wiem, że jesteś głęboko związany z mafią NTK, że tak Was nazwę (tu szeroki uśmiech Ovcy). Nadal utrzymujecie bliskie kontakty, pomimo odległości?

Ovca: Jasne że utrzymuję, to jest moja rodzina! Staram się, kiedy tylko mogę, odwiedzać Łódź. W tej ekipie znalazłem przyjaciół na całe życie, nie oddałbym jej za nic w świecie!

SPLIFF: Czy są jakieś projekty, w które jesteś szczególnie zaangażowany oprócz swojej pracy??

Ovca: Tak! Projekt NTK!!!!!

SPLIFF: Kto twoim zdaniem zapoczątkował graffiti w Polsce, bo rozmawiając o HH każdy widzi swojego prekursora, guru czy jak tam zwał; kogo Ty uważasz za tego pierwszego, albo kto miał na Ciebie największy wpływ??
    Przeglądając natomiast swoją twórczość przez te wszystkie lata, sądzisz, że idziesz cały czas do przodu, czy też, również jak każdy masz chwile słabości? Co poradziłbyś początkującym?

Ovca: Według mnie jednym z pierwszych malarzy graffiti w Polsce jest „MANSON” (SIXA) UNITED CLAN – SZCZECIN? To on w zasadzie wciągnął cały Szczecin w graffiti... Ale o nim można by napisać kolejny artykuł, tyle jest do opowiedzenia... Oczywiście „CEJN’’ VHS Koszalin, zawsze inspirowały mnie jego prace, nawet jak go nie znałem wcześniej, to nie mogłem oderwać oczu od jego charakterów i techniki wykonania z diabelską dokładnością, teraz mam zaszczyt z nim pracować i nie zamieniłbym tego na nic innego tak samo jak NTK familię!
    Jak każdy mam chwile słabości a wręcz sądzę, że raczej częściej mam je niż dobre chwile, ale mimo to cały czas prę do przodu, nigdy nie uważałem się za wybitnego malarza, raczej za przeciętnego. Jedyne, co może mi dobrze wychodzi to technika wykonania, plastycznie mam duże braki, co zresztą często widać w pracach... Ale teraz, kiedy moje życie się bardziej uporządkowało, wreszcie mam czas zacząć pracować nad brakami plastycznymi... Więc może za jakieś 3 lata coś z tego będzie...
    Początkującym poradziłbym przede wszystkim rysunek, rysunek i jeszcze raz rysunek i dopiero wtedy zacząć malować czy ćrografem czy puszką. Przykładem jest „Raku’’, niesamowicie utalentowany człowiek, który w ciągu 2 lat zrobił poziom 10-letni... I tylko dlatego, że miał podstawy rysunku w jednym palcu...

SPLIFF: Przeglądając nasze portale, oglądając relacje i zdjęcia z manifestacji, co powiesz o naszym działaniu?

Ovca: Przede wszystkim popieram wasze akcje... Może wreszcie wywalczymy chociażby 1 gram w kieszeni bez konsekwencji...

SPLIFF: Co sądzisz o dążeniu do legalizacji, również w Twoim rodzinnym kraju, czy też może uważasz ją za niepotrzebną, czy też nierealną?

Ovca: Walka musi być!!! Ale czy będzie legalne to czy nie, tego nie wiem, możemy mieć tylko nadzieję, że kiedyś rząd zrozumie, że jest to „syzyfowa prohibicja”. Bo po co zamykać kogoś za 1 grama na 2 lata...gdy można by  po prostu zalegalizować i pobierać z tego podatek, jak oczywiście jest to w Holandii... A kraj rzekomo uznawany za narkomański wyprzedza nas o ładne kilka lat z rozwojem do przodu...
 
 
Oceń ten artykuł
(0 głosów)