A+ A A-

The Weeds - Trawka

Wypielęgnowane trawniki, wysprzątane podjazdy przed rzędami domków jednorodzinnych, pokorne rządki ludzików udających się do szkoły/na studia/do pracy/na jogging, a w tle cukierkowa piosenka o rzeszach identycznych ludzi żyjących w identycznych, kolorowych pudełkach – tak wygląda czołówka jednego z najpopularniejszych amerykańskich seriali ostatnich lat.

W tej scenerii rodem z „American Beauty”, w jednym z jednakowych domków z basenem mieszka młoda apetyczna wdówka – główna bohaterka serialu. Jest matką dwójki synów, uwielbia kawę z mlekiem, ma latynoską służącą i zasiada w rodzicielskim samorządzie. A żeby sfinansować swoje wygodne życie, sprzedaje znajomym trawkę.

Od kiedy dziesięć lat temu pojawiła się „Rodzina Soprano”, nikt nie ma już wątpliwości, że serial nie musi być płytkim sitcomem, czy przeznaczoną dla kur domowych tasiemcowatą operą mydlaną. Premiera „Rodziny Soprano” stała się wręcz umownym początkiem nowej generacji seriali – produkcji stojących na wysokim poziomie, z dużym budżetem, kierowanych do inteligentnego widza i nie unikających podejmowania drażliwych tematów, które – dzięki długości produkcji – scenarzyści mogli potraktować odpowiednio wnikliwie. I tak amerykańscy widzowie mieli okazję oglądać perypetie gejów i lesbijek („Queer as folk”, „The L word”),  nie liczącego się szczególnie z etyką zawodową cynicznego lekarza („Dr House”), czy wręcz seryjnego mordercy („Dexter”), jeżeli już przywoływać najbardziej znane przykłady. Do listy poruszanych kontrowersyjnych tematów musiały też w końcu dołączyć nielegalne narkotyki, a ściślej najpopularniejszy z nich – traktowany w Stanach bardzo ambiwalentnie (patrz np. Spliff#13) tytułowy bohater emitowanego od 2005 r. „The Weeds” . Jak się jednak szybko przekonujemy, użyczająca serii tytułu gandzia nie jest bynajmniej głównym jej tematem – zamiast komedyjki o przepalonych ziomach otrzymujemy gorzki i szczegółowy portret amerykańskiej klasy średniej.

Wyprodukowany dla telewizyjnej sieci Showtime serial ukazuje się od 2005 roku i doczekał się już czterech pełnych sezonów – razem pół setki odcinków, które zgodnie z polityką twórców bez większych problemów można sobie obejrzeć za darmo w sieci.

Akcja osadzona jest w fikcyjnym kalifornijskim miasteczku Agrestic, a główną bohaterkę – Nancy Botwin (znana ze m.in. ze Smażonych zielonych pomidorów Mary-Louise Parker)  poznajemy w parę miesięcy po śmierci jej męża, gdy zaczyna stawiać pierwsze, niepewne kroki w narko-biznesie. Jednym z głównych wątków serii będzie stopniowe nabieranie przez Nancy doświadczenia w tym trudnym świecie – rozszerzanie asortymentu, zmagania z legalną (w Kalifornii istnieją funkcjonujące jak coffeeshopy przybytki z medyczną marihuaną) i nielegalną konkurencją, przejście na sadzenie własnego zioła, zdobywanie nowych rynków zbytu i budowa siatki drobnych handlarzy. Ale oprócz ewolucji Nancy od nieświadomej istnienia odmian zioła paniusi do znającej swoje możliwości bezwzględnej dilerki sypiającej z mafiosami, w serialu  jest jeszcze kilka równie interesujących wątków.

Sama akurat trawka, paradoksalnie, nie jest bowiem najważniejszym tematem serialu. Jasne – większość głównych bohaterów popala (oprócz samej Nancy, którą widzimy z jointem bodaj raz), a problemy z obrotem pożądanym, acz nielegalnym materiałem napędzają fabułę, jednak to nie marihuana jest głównym bohaterem serialowych gagów, a sam fakt jej palenia nie jest tematem szczególnie zajmującym scenarzystów. Swoją drogą to chyba dowód na pewną zmianę podejścia do narkotyków (w szczególności psychodelików) w kulturze – od skrajnych postaw sprzed pół wieku demonizujących je, bądź przesadnie gloryfikujących (Leary), doszliśmy do etapu, w którym palenie trawki nie jest aktem kontrkulturowym i  równie przystoi prawnikowi i gangsterowi. Negatywną stroną tego zjawiska jest z kolei zastosowanie wzorów bezrefleksyjnej, masowej konsumpcji-przeżuwania do tak delikatnej materii jak narkotyki. Upodobanie znacznej części fikcyjnej społeczności do surowo zakazanej przez prawo używki nie jest jednak w serialu głębiej analizowane (dlatego i my kończmy tą dygresję), staje się za to punktem wyjścia do krytyki zakłamania i obłudy współczesnego, amerykańskiego społeczeństwa. Intrygująca jest więc nie tyle wszechobecność gandzi (którą popalają zarówno mieszkańcy domu spokojnej starości, stateczne kobiety w średnim wieku jak i młodociane chrześcijańskie ekstremistki), co łatwość w jaki nielegalny biznes Nancy i jej podobnych wchodzi w symbiozę z oficjalnymi strukturami. Największa serialowa hodowla mieści się w wynajętych na lewo pomieszczeniach magazynu, skąd przenosi do mieszkania, które jako łapówkę przyjmuje radna miasteczka od przedsiębiorcy (jej kochanka) z miasteczka sąsiedniego. Podobnych korupcyjno-kombinatorskich splotów jest w serialu więcej, najbardziej znaczącym przykładem jest małżeństwo Nancy z agentem DEA – mające zapewnić bezpieczeństwo ich związkowi. Zresztą lista obnażanych wad lokalnej społeczności nie kończy się, rzecz jasna, na schizofrenicznym podejściu do narkotyków – zakłamanie dotyczące tej strefy jest po prostu odbiciem zepsucia sięgającego znacznie głębiej i przenikającego całe miasteczko.


Portretowana społeczność Agrestic to amerykańska klasa średnia w pigułce. A jej drobne i większe wady portretowane są przez twórców serialu ze złośliwością, jakiej nie powstydziłby się Todd Solondz, tyle, że The Weeds jest przede wszystkim komedią, więc krytyka społeczna ustępuje tu pola funkcji czysto rozrywkowej. Najlepsi klienci Nancy to elita Agrestic – prawnik i przewodniczący rady miejskiej, jednocześnie są to jednak nieodpowiedzialni dorośli chłopcy, zdradzający żony i nadużywający wszelkiego sortu narkotyków – przy okazji stanowią jednak elitę społeczeństwa. Podobnie jest z najlepszą przyjaciółką Nancy – neurotyczną alkoholiczką, która rozkręca kampanię uwolnienia miasteczka od narkotyków i zasiada w radzie rodzicielskiej lokalnej szkoły, sama jednak kończy w ośrodku dla uzależnionych, a swoimi dwiema córkami specjalnie się nie interesuje. Praktycznie cała elita Agrestic jest wyszydzana – od skorumpowanej rady miejskiej, po skłócone matki z samorządów rodzicielskich i nieuczciwych agentów federalnych. Paradoksalnie najbardziej uczciwymi postaciami okazują się kolorowi gangsterzy, z którymi, chcąc, nie chcąc zadaje się Nancy – po nich przynajmniej wiadomo, czego się spodziewać. Wśród postaci dorosłych naprawdę ciężko znaleźć nieuwikłaną w żadne podejrzane układy i nie pozwalającą sobie na drobne oszustwa. Oczywiście – główni bohaterowie, ogólnie rzecz biorąc, budzą sympatię, ale nieraz zdarzają im się burzące ten wizerunek drobne świństwa. Nawet z główną bohaterką mamy ten problem – chociaż jest ze wszech miar sympatyczna, a swoją brudną pracę wykonuje po to, by utrzymać synów, także i ona nie jest postacią jednoznaczną – budzi wątpliwości jej współodpowiedzialność za ewidentnie gangsterską działalność kolegów po fachu – jest zamieszana w morderstwa, strzelaniny, podpalenie. Przede wszystkim jednak kuleją jej relacje z dziećmi. Przy tak nieciekawym portrecie dorosłych, jedynymi naprawdę pozytywnymi bohaterami są dzieci głównych bohaterów. Problem w tym, że synowie Nancy, mimo jej starań, szybko odkrywają czym para się ich matka – a co gorsza, chcą sami wejść w biznes.

Brzmi to wszystko dość ponuro, jak na serial komediowy, prawda? Tak naprawdę, to The Weeds jest przede wszystkim porządną porcją rozrywki, dialogi są dowcipne a wartka akcja co chwilę tworzy niesamowite sploty wydarzeń (rozcinane często przez scenarzystów metodą deus ex machina, ale kto wymaga od rozrywkowego serialu prawdopodobieństwa?). W drugim i trzecim planie przewija się cała plejada komicznych typów, dobranych i po równo obśmianych ściśle według zasad politycznej poprawności – mamy więc chrześcijańskich i żydowskich ortodoksów, imigrantów wszelkiej maści, Hindusa-geja, faceta na wózku, otyłą, małoletnią lesbijkę, i tak dalej. Sytuacyjne dowcipy zahaczają o eutanazję, aborcję nieletniej dziewczyny, seks z niepełnosprawnymi i inne sympatyczne tematy. Rzeczywiście można więc przynajmniej większość serialu oglądać tylko jako bezpretensjonalną rozrywkę. Jednak począwszy od trzeciego sezonu pojawia się coraz więcej ponurych tonów, a zakończenie czwartej, jak na razie ostatniej serii, jest wyjątkowo gorzkie – przez co ponury wydźwięk ma całość serialu. Paradoksalnie, wbrew masowej obecności kontrowersyjnych tematów i postaci oraz wbrew nielegalnemu zajęciu głównej bohaterki, serial broni dość tradycyjnych wartości – okazuje się, że dzieciom Nancy zdecydowanie przydałaby się obecność odpowiedzialnych, dorosłych dorosłych, a życie osobiste jej przyjaciół też wyglądałoby lepiej, gdyby byli nieco bardziej ogarnięci i – właśnie – dorośli. Chociaż kto wie, co przyniesie piąty sezon?


 1. Tytuł jest zresztą grą słów – widow’s weeds to w j. angielskim żałobne ubrania wdowy, którą jest przecież główna bohaterka serialu.

The Weeds
pomysłodawca – Jenji Kohan
występują: Mary-Louise Parker, Elizabeth Pekins, Hunter Parrish, Alexander Gould, Allie Grant, Justin Kirk, Kevin Nealon

Robert Kania

 

Oceń ten artykuł
(1 głos)