A+ A A-

Vienio - Etos2010

  Czytając różne teksty, związane z rege muzą i nie tylko, spotkałem się z opinią, pozwalającą w prosty sposób różnicować dokonania poszczególnych twórców i wykonawców. W jak wielkim jest to uproszczeniu, nie muszę chyba zaznaczać, lecz coraz wyraźniejszy jest wpływ, jaki wywiera stereotyp na potoczne poglądy i skojarzenia, tworzące kontekst, w jakim funkcjonuje muzyka.
 
Dość na tym, że któryś z krytyków odkrył, że ragga i hip–hop to formy, związane z orientalnym wpływem, podczas gdy roots style opierają się raczej na Biblii. U nas taki podział nie do końca się sprawdza, choćby i dlatego, że trudno byłoby znaleźć odpowiednie przykłady dla takiego twierdzenia. I nie wiem, co by na to powiedział Vienio, gdyby Jego przesłanie identyfikowano z filozofią inną niż uniwersalna. A taka istnieje, jak dotychczas, tylko w świecie hipotez, współdziałając z nadzieją i wiarą w pozytywny ludzki potencjał.
 
Nauczyliśmy się, że romantyzm jest poprzednikiem pozytywizmu i stanowi jego opozycję. Nie można było być i tym i tym jednocześnie. A tymczasem, w nowej epoce, pojawił się magiczny realizm, obejmujący swym zakresem oba te kierunki. Paradoksów takich w aktualnej sztuce można by znaleźć więcej. Odległe echa poszukiwań odkrywa przed nami opis, będący imitacją pewnej osobistej relacji. Tak powstaje zapewne większość tekstów, zachowując przy tym walor oryginału i naturalną ulotność sprzyjającą natchnieniu.
 
Vienio nie jest debiutantem i sprawia wrażenie bardziej filozofa niżeli poety. Potrafi przy tym nieźle zmiksować obie te domeny, dając do myślenia nie tylko, jako osoba ale i jako znak fuzji elementów kultury popularnej i masowej. Co kiedyś brano za publicystykę i reprezentację czegoś więcej niż ego, w nowej epoce jawi się jako świadectwo personalnych relacji, wplecione w minimalizm.
 
Loopy i sample są kolejną ilustracją tej zasady. By zagrały razem w obszarze jednej całości, trzeba czegoś więcej, niż odkrycia awangardy, do której zaliczamy i dub i ludowe motywy przewodnie, współtworzące fabułę niezależnie od tej, jaką może wywołać wideoklip. Ten album ma w sobie niezmierzony potencjał możliwości, bynajmniej nie ukrytych. W tym sensie możemy mówić o czynnej kulturze, co dawniej przychodziło nam z tak wielkim trudem. I nie trzeba już angażować ducha , ani żadnej transcendencji, by zmieścić się w ramach struktury bez konieczności dowodzenia jej istnienia. Choć swoją drogą nie wiadomo, czy aż temu ma służyć dokonanie tak naiwne i proste, jakim jest akt nadawania sensu swoim czynnościom.
Oceń ten artykuł
(0 głosów)