A+ A A-

Artur Radosz: LIST OTWARTY - PROTEST GŁODOWY

Szanowni Posłowie i dziennikarze, zapewne znacie moją historię z bulwarówki „Super Express”. Gazeta ta podała kłamliwe informacje mające na celu zdyskredytowanie mojej osoby i sprawy bezpośrednio dotyczącej 2 milionów osób. 9 maja zostałem osadzony w więzieniu na podstawie wyroku z 2006 roku, wydanego za posiadanie niecałego grama konopi.
    Po licznych próbach wzbudzenia publicznej debaty, 28 maja zdecydowałem się rozpocząć strajk głodowy przeciwko czynieniu z użytkowników narkotyków i osób uzależnionych - przestępców.

    16 czerwca opuściłem więzienie po 39 dniach pozbawienia wolności, w tym 20 dniach głodówki. Protest ten jednak kontynuuję na wolności. Jego celem jest uzyskanie od Państwa deklaracji chęci rozpoczęcia, w kolejnych miesiącach, poważnych rozmów ze mną oraz liczną grupą ekspertów (terapeutów, prawników, aktywistów). Z chwilą uzyskania takiej deklaracji na adres Ten adres pocztowy jest chroniony przed spamowaniem. Aby go zobaczyć, konieczne jest włączenie obsługi JavaScript. zakończę ten protest.
    W wyniku mojego „przestępstwa”, które nie skrzywdziło nikogo, straciłem trzykrotnie pracę. Raz po aresztowaniu w 2006 roku, drugi raz po kilku miesiącach pracy w innym miejscu, po których pracodawca zażądał zaświadczenia o niekaralności, trzeci raz - obecnie.
    Jest to to jeszcze bardziej rozgoryczające jako, iż od 5 lat udzielam się społecznie i uczestniczę aktywnie w dialogach prowadzonych między innymi przez takie organizacje jak Rada Europy, Komisja Europejska, Parlament Europejski czy ONZ. Większość tych działań finansuję z własnej kieszeni.
    Przed osadzeniem w więzieniu wracałem z konferencji w Moskwie, gdzie wspierałem nieliczną, bo 2-osobową polską reprezentację.
Polska do 2001 r. nie karała za posiadanie na własny użytek. Zarówno użytkowników rekreacyjnych, jak i tych uzależnionych (a więc chorych), którzy często obawiają się szukania pomocy z powodu obawy przed represjami karnymi.
    Kiedyś polska polityka narkotykowa była wzorem dla zachodnich ekspertów i uchroniła nas od eksplozji epidemii HIV/AIDS. Dziś, dzięki nieodpowiedzialnym dziennikarzom, jesteśmy zaściankiem Europy. Swoją politykę wzorujemy na amerykańskim, przestarzałym modelu wojny z narkotykami, a właściwie z ich użytkownikami.

    Polityka Stanów Zjednoczonych, która obowiązuje tam od prawie 40 lat, nie przyniosła żadnych pozytywnych rezultatów. Dziś Stany Zjednoczone wydają w wojnie z narkotykami tylko na organa ścigania kilkanaście miliardów dolarów każdego roku, w więzieniach za narkotyki osadzonych jest tam ponad milion osób. Jednocześnie kraj ten ma największą liczbę osób używających zabronionych substancji.
    Swoją polityką odstają od pragmatycznych krajów Europy. Depenalizacja posiadania - zaprzestanie karania za posiadanie konopi lub/i innych zabronionych substancji (przy jednoczesnej opcjonalnej możliwości ich rekwirowania) od lat obowiązuje między innymi w Czechach, Rosji, Niemczech, Holandii, Belgii, Szwajcarii, Hiszpanii, Portugalii czy Wielkiej Brytanii.
    Wraz z grupą innych 6 organizacji przedstawiliśmy w Ministerstwie Pracy i Polityki Społecznej konkretny plan działania w zakresie redukcji szkód powodowanych przez używanie narkotyków oraz obrony praw osób ich używających. Może to wzmocnić Państwa działania w zakresie racjonalizacji naszego prawa.
    Sytuacja w której by podjąć dialog trzeba sięgać po tak drastyczne środki jak protest głodowy, odsłania pewną patologię polskiej demokracji, w szczególności w obszarze mediów.
    Liczę, iż odezwą się Państwo i w następnych miesiącach rozpoczniemy poważny dialog w tym trudnym i często pomijanym temacie.
Oceń ten artykuł
(0 głosów)