A+ A A-

War on Smarts. No smarts

Po delegalizacji kolejnych substancji, mefedronu i syntetycznych zastępników THC (co do których nie ma zresztą nawet żadnych dowodów szkodliwości) przybyło zatruć, również wśród nieletnich. Najwidoczniej producenci wprowadzili bardziej szkodliwe i mocniejsze środki. Obie te sprawy są oczywistym plonem prohibicji. Kilkanaście przypadków w 38 mln kraju, ani jednego z kilku zgonów nie udało się bezspornie przypisać działaniu smart drugs (mogły to być np. przedawkowanie, interakcje z lekami, innymi używkami – model konsumpcji także typowy dla prohibicji); eskalacja nagonki, władza działa nielegalnie.

 

Pomimo, że można było się zmierzyć z problemem (marginalny wobec kilkuset tysięcy śmierci od tytoniu, alkoholu, paracetamolu) rozsądnie i zgodnie z prawem, moralnością, współczesnymi zwyczajami cywilizacyjnymi. Kwestię konsekwencji polityki karnej i społecznej w stosunku do Cannabis, smart drugs i innych środków przedstawili najpełniej eksperci z Polskiej Sieci Polityki Narkotykowej. Ich opinie i postulaty zaczynają stopniowo przebijać się także do prasy prawicowej obok głosów fanatyków z Karanu i (głównego nurtu) Monaru.

Pragnąc przyćmić zyskującego na znaczeniu Palikota, PO wyruszyła na krucjatę. Zarazem skręciła ostro w stronę autorytaryzmu (sprawa awansu i ostatnie wystąpienia min. zdrowia Kopacz, „rzeczniczki” praw obywatelskich i innych), co widać choćby po tym, że PiS nie bardzo potrafi już ich przelicytować. [Kuriozum: pisowski ultrakatolik B. Piecha wytknął władzy deptanie podstawowej zasady domniemywania niewinności.]

Wykorzystując jako pretekst pojedyncze zatrucia blendem do palenia „Taifunem” z dopalacze.com ,kilka tysięcy policjantów i kilkuset inspektorów sanitarnych zamknęło ok. tysiąca sklepów z całej branży i rekwirując towar, pozbawiając chleba kilka tys. pracowników, a nas wszystkich znacznych wpływów podatkowych (a VAT rząd podwyższa). Główny Inspektor Sanitarny ma, owszem, prawo wycofać artykuły zagrażające zdrowiu publicznemu oraz zamknąć sklepy. Jak zauważył adwokat D. Bratko, właściciela smartshop.pl, decyzja ma liczne braki formalne; najgorszy to oczywiście gumowe pojęcie „produktów podobnych” do wspomnianego (co to są podobne, dziś dopalacze, a jutro tak będzie można zamykać gazety, pisze Ł. Warzecha w... „Fakcie”). Niektóre placówki kontynuują handel samymi akcesoriami, ale wiele kontynuowało sprzedaż na dowóz i oczywiście w Internecie (co prawda premier przyznał roztropnie, że ten będzie trudniej zamknąć; problem z wysyłkami na pewno jednak będzie). Dopalacze.com ogłosiły koniec działalności. 23-letni Bratko mimo groźby dwóch lat pozbawienia wolności otworzył sklep. Obkleił go plakatami z obrysem zwłok (nawiązując do jednej z kampanii antyreklamowych łódzkiego ratusza), butelką i napisem „...a alkohol tak?! Niech żyje narodowa tradycja! W Europie alkohol jest bezpośrednią przyczyną 1 na 10 zgonów.” Pamiętamy, że wspierał działania obywatelskie, wykazał się też słuszną i odważną postawą wobec polowania. Przedsiębiorcę zamknięto. Rzeczpospolita: śledczy są przeciw, to wbrew prawu zamykać sklepy za „produkty podobne”. „Będzie to pierwszy przepis K.K., który nie karze za czyn, usiłowanie, przygotowanie, ale za <<zamiar>> (...) Bezprawie i pogarda dla logiki jeszcze większa niż za PiS” – dolnośląski śledczy na forum prokuratorzy.net .Cezary Kiszka, prezes Stowarzyszenia Prokuratorów RP, a także np. karnista prof. Kruszyński twierdzą, że można było [spokojnie i bez nagonki – red.] zastosować art. 160 lub 165 kk, mówiące m.in. o narażaniu na niebezpieczeństwo szkody na zdrowiu.

Tusk w trybie instant forsuje nowelizację narkoustawy, która równie „gumowo” rozszerza definicję „środka zastępczego” na wszelkie rzeczy, które mogą być używane jak środki odurzające/subst. psychotropowe. Nie ujęte gdzie indziej, czyli np. alkohol nie, ale butapren, gałka muszkatołowa, herbata, kawa – tak. Zaostrza kary i przewiduje grzywny do 1 mln zł. Oprócz planowanego wcześniej wycofywania smartów na 12-18 mies. do badań przed delegalizacją, na podstawie samych podejrzeń(!) sanepid będzie zamykał firmę i nakładał z góry karę (teoretycznie do zwrotu po stwierdzeniu nieszkodliwości za ok. 1,5 roku)! Wyraził pewność, iż gangi, narkotyki i branża smartów są powiązane – tak wbrew logice, że aż dobre do TV. Z kolei Korwin-Mikke... zapewne jak wszędzie na świecie, rząd broni interesów narkobaronów (nie brzmi to bez sensu, wystarczy znać trochę historii np. UK, Azji Pd-Wsch., Iranu i Amer. Środkowej, USA; choćby na Ukrainie sprawa jest właściwie tajemnicą poliszynela). Zaskoczony Kaczyński był w stanie tylko zaproponować wyższe kary więzienia. Tusk i przewodniczący europarlamentu J. Buzek (pamiętamy go np. za szeryfa L. Kaczyńskiego jako min. sprawiedliwości i  haniebną nowelizację: 3 l. więzienia za posiadanie jakichkolwiek ilości!) planują lobbować w UE za podobnymi rozwiązaniami. UE jednak już nad tym pracowała; wstrzemięźliwa w zaleceniach, trzymająca się dość blisko rad naukowców (do tej pory zabrała głos tylko co do kilku środków; nic dziwnego, smarty zwykle są niepopularne w krajach mniej restrykcyjnych wobec „narkotyków”).

Projekt poparł m.in. blisko współpracujący z branżą alkoholową na festiwalach Jerzy Owsiak: w sprawach typu pedofilia czy smarty (sic) należy zapomnieć o demokracji. W GW różne teksty, było określenie przejścia angielskiej młodzieży od twardych dragów do smartów poważnym problemem; E. Siedlecka za kontrolą i zakazem sprzedaży nieletnim, przeciw delegalizacji; W. Staszewski rozumie problem prohibicji, chce dekryminalizacji konsumpcji i debaty o relegalizacji konopi. To samo mniej więcej rzekł „Dziennikowi” prof. W. Osiatyński, działacz na rzecz praw człowieka. Dość podobne opinie wyrazili dr T. Zakrzewski z Krajowego Biura Przeciwdziałania Narkomanii, poseł Balicki, Dr D. Zuba z Instytutu Ekspertyz Sądowych. „Dzisiaj Tusk nie paliłby marijuany, posiadanie mogłoby skończyć się dlań więzieniem. Paliłby Spice kupiony w zamkniętych na jego rozkaz sklepach. Na szczęście nasz premier-liberał żył w czasach komunistycznego zniewolenia, gdy ludowa władza nie karała młodzieży za niewłaściwy sposób spędzania wolnego czasu. A już na pewno nie karała za uzależnienie.” – dr prawa M. Klinowski z UJ. Polska Sieć Polityki Narkotykowej zaleca trzymanie się rekomendacji UE (np. wycofanie BZP, ale nie wszystkiego razem) i nade wszystko opracowanie i przestrzeganie kryteriów i procedury oceny smartów,  zgodnie z naukowymi standardami. Sondaż z dla Faktów TVN: 91% Polaków poparło rząd.

Poprzedziły ją inne znaczące, acz pomniejsze wydarzenia. W Słupsku Smartshop dwukrotnie podpalono, wcześniej wybite szyby. Głos Pomorza: policja prowadzi sprawy opieszale; padła  bezpośrednia sugestia, że może to nie konkurencja z branży, ale np. tracący klientów narkohandlarze albo prohibicjoniści-fanatycy. W paru małych miastach odbyły się publiczne modlitwy o zakaz smartów i procesje. W Lublinie i Krakowie na kilkusetosobowych MWK obecne były hasła typu „dopalacze to gówno”. Podobnie niektórzy muzycy reggć. Pojawił się projekt, by samorządy „wydawały” (odmawiały) koncesje jak na alkohol. Stolica starała się o rozwiązanie umowy najmu lokali bez terminów wypowiedzenia. Opolscy radni PiS przygotowali kuriozalną, antyprawną uchwałę, karzącą grzywną posiadanie(!) smartów, konsumentów, przy sklepach chcieli zainstalować na stałe kamery i mundurowych.

Los równoległej mini-liberalizacji Ustawy jak zawsze niepewny, ale sytuacja tym razem raczej wiele się nie zmieniła. Głosy, że w Europie tylu smartów nie ma, a konsumentom starych, bezpieczniejszych środków, zwł. konopi, rząd musi poluzować, są przynajmniej teraz mocniej słyszalne. Prawdopodobnie zaważy kalkulacja wyborcza (powyborcza?) sondażocentrycznego, choć nierozumiejącego demokracji i prawa premiera.

Oceń ten artykuł
(0 głosów)