A+ A A-

Jaka ilość nieznaczna?

W myśl krążącej już wreszcie po Sejmie nowelizacji Ustawy o przeciwdziałaniu narkomanii prokurator miałby możliwość (nie obowiązek!) umorzenia postępowania, zresztą jedynie w najbardziej oczywistych przypadkach. Ten barbarzyński, dwudziestowieczny przepis jest jak na polskie warunki dużym postępem, rzeczą ważną. Nie ma jednak gwarancji, jaka będzie praktyka, w więzieniach nadal zapewne większość stanowić będą konsumenci. W dodatku prawdopodobnie wciąż trwać będą łapanki na ulicach, kilkunastogodzinne i dłuższe zatrzymania (wbrew kodeksowi postępowania karnego! – nie ma ryzyka zatarcia śladów czy ukrycia się sprawcy), rewizje w domach.
 
[Promowanie jej pod hasłem „leczyć zamiast karać” przez min. sprawiedliwości Kwiatkowskiego budzi kontrowersje, gdyż wśród ok. miliona czynnych użytkowników nielegalnych używek w sposób problemowy robi to tylko ok. 10%, a uzależnionych jeszcze mniej. Slogan to wszak wyraz pragmatyzmu politycznego, wbrew antycypowanym oczekiwaniom społeczeństwa ustawa nie narzuca leczenia wszystkim, choć pewnie wpłynie trochę negatywnie na praktykę, i tak nie będzie się dało wszystkich trawiarzy przymusowo terapeutyzować.

Ten palący, nomen omen, problem kontynuacji policyjnych represji dostrzegają niektóre środowiska, Dziennik Gazeta Prawna (i to mimo konserwatywnej linii redakcji), z polityków – cóż, naprawdę głupio nam powtarzać wciąż jedno nazwisko Balickiego, ale nadal oczekujemy na następnych – a także nieoceniona sieć pozarządówek, Polska Sieć Polityki Narkotykowej. Szefowa Monaru Koczurowska nie zawiodła i nawiązuje do mitu „dilera z jedną działką” – źródła haniebnego i bezmyślnego zaostrzenia przepisów dekadę temu, jak się okazało bezskutecznego, gdyż różnorakie problemy związane z narkotykami wciąż narastają. Z kolei poseł PiS A. Rogacki odwołując się do identycznego przesądu określił się jako zwolennik jasnego rozgraniczenia ilości. Koczurowska ośmieliła się nawet zasugerować w rozmowie z „Rzeczpospolitą”, że za złagodzeniem prawa stoi narkobiznes (wbrew logice!). Znany nam już dr prawa M. Klinowski wytknął słusznie, iż brak definicji nie doprowadzi wcale do uciekania dealerów od odpowiedzialności karnej, a wręcz przeciwnie, do dalszego wrzucania konsumentów do jednego worka z handlarzami. Odpowiada za to tzw. racjonalność instytucjonalna ścigających, którym surowość się statystycznie, finansowo i etatowo opłaca, której się oczekuje i która uzasadnia szerokie uprawnienia. Widać to nie tylko po wieloletnich obserwacjach. Raport Instytutu Spraw Publicznych pokazał, że choć większość policjantów i prokuratorów ocenia art. 62 o posiadaniu krytycznie pod każdym względem, są za jego utrzymaniem (w obecnym kształcie – red.). W „Posiadanie i wartości graniczne” na łamach „Prokuratury i Prawa” Mateusz Klinowski we współpracy w G. Wodowskim z Monaru Kraków), przytaczając szereg danych – prof. Krajewskiego, European Monitoring Center for Drugs and Drug Addiction, Ł. Serednickiego, ISP – przekonująco uzasadniają, czemu brak precyzji kończy się zwykle zgodnie z interesami wykonawców prawa unikaniem kwalifikacji jako „przypadku mniejszej wagi” i dążeniem do przewidywanej początkowo przez ustawodawców dla dealerów kary pozbawienia wolności.

PSPN wychodzi z propozycją wyznaczenia poprzez ministerialne rozporządzenie jasnych limitów ilości różnych substancji, których posiadanie nie podlega ściganiu. Już na etapie czynności policyjnych. Sieć opracowała również zarys projektu do rozważenia. Opiera się on na praktyce różnych państw europejskich, m.in. Portugalii i Niemiec. Pomimo, że granica, np. 30 gramów traktowanych jako „na użytek prywatny” i 30,1 g podlegających kryminalizacji jest czymś arbitralnym, sprawdza się dobrze i jest mniej arbitralna niż decyzje różnych urzędników państwowych; jest zresztą po prostu potrzebna z ww. powodów. Maciej Kujawski, prokurator delegowany do Biura Prokuratora Generalnego nazywa to „interesującą propozycją, która może ułatwić pracę organom ścigania [...] mogłoby przyczynić się do przyspieszenia części postępowań karnych i ograniczenia kosztów”. Także np. karnista prof. P. Kruszyński i kryminolog prof. Brunon Hołyst wyrazili uznanie dla pomysłu. Niektóre ze wstępnych limitów, których rozważenie zaproponowała Polska Sieć Polityki Narkotykowej to 2g/20 ml dla heroiny, 5 g kokainy lub amfetaminy, 5 szt. LSD czy exstasy, 20 g marijuany tudzież 10 g haszyszu.
Oceń ten artykuł
(0 głosów)