A+ A A-

KS: Czyli coś tu śmierdzi

Stop dopalaczom! Stop dopalaczom!
Śmierdzi, śmierdzi i to bardzo. A co to tak „pachnie inaczej”? Ano po pierwsze, to chore prawo, a po drugie, dym – i to wcale nie konopny. Tym razem, moi mili, miarka się przebrała! Hipokryzja i głupota ludzka nie zna granic, ale cóż, umysł polityka to niezgłębiona kraina ułudy fantazji i zabobonu, można by rzec.
 
Otóż od niedawna na polskim rynku pojawiły się mieszanki ziół, legalnie sprzedawane w Internecie i nie tylko. Mieszanki służące do palenia i połykania, wywołujące efekty psychosomatyczne. Jednym słowem odurzające. Wiadomym jest, że to, co odurza, a nie jest legalnym alkoholem, to musi być z definicji polskiego prawodawstwa NARKOTYKIEM,

a więc substancją nielegalną, szkodliwą, ba!, wręcz zabójczą i degenerującą. Przykładem takiego postrzegania jest np. Marihuana, ale również bieluń czy grzyby. Co więc wyróżnia te legalne mieszanki? Czemu ich działanie, choć skrajnie niekiedy podobne do działania „narkotyków”, nie kwalifikuje tych produktów do ich grona? Niestety nie potrafię tego zrozumieć. Oczywiście można powiedzieć: „bo to substancje roślinne, zioła...” ale i konopia jest naturalna, do tego również  jest ziołem, więc tym bardziej nie rozumiem, czemu ona ma być nielegalna? Cóż, pewne rzeczy są niezrozumiałe dla nas, szarych obywateli i może lepiej niech tak zostanie, bo zbyt intensywne myślenie nie jest dobre dla narodu – naród myślący trudniej jest omamić…

  Sytuacja ta daje nam jednak kolejne narzędzie w walce z ogłupiałym (znarkotyzowanym?) systemem, który w granicach UE dopuszcza do obrotu pewne środki odurzające, a innych  nie... co więcej, o ile w przypadku marihuany wiemy w 100%, co to jest i jaki ma wpływ nie tylko na organizm, ale i psychikę, wiemy, jaki jest skład (100% konopia), o tyle w przypadku tych mieszanin nie mamy do końca pewności, czy to, co jest napisane na opakowaniu, to to samo, co w opakowaniu, co więcej, jaki ma to wpływ na nasz organizm. Kolejną kwestią jest to, że np. ja nie mam zielonego pojęcia, co to też tam na tym opakowaniu po łacinie nabazgrane. Wiadomo – jak po łacinie, to musi być dobre…

  Szlag mnie trafia, bo generalnie nie mając nic przeciwko tym mieszankom, czy ich producentom i dystrybutorom, denerwuje mnie fakt niesprawiedliwości i tego, iż jeden narkotyk może być legalny, a drugi (niech będzie, że marihuana to narkotyk) nie jest, choć oba mają to samo działanie! Może idąc ku politycznej poprawności i demokratycznej równości i sprawiedliwości, zalegalizujmy konopie lub zdelegalizujmy wszelkie „odurzacze”.

 Przepraszam Was kochani czytelnicy, że się uniosłem, ale fakt ten jest iście niesprawiedliwy, a wszelka niesprawiedliwość we mnie, jako w przyszłym (miejmy nadzieję) etyku, rodzi frustracje i zgorszenie.

Jedyne, co pozostaje, to wyjechać na wakacje, co też czynię, trzymając Spliffa pod pachą..!
Pozdrawiam z krainy jezior...
Oceń ten artykuł
(0 głosów)