A+ A A-

Zabrocki 1+1=0

Jeszcze nikt tak pięknie i przekornie nie śpiewał o jesiennej melancholii.  I chyba jeszcze nikt tak bezceremonialnie nie wprowadza alternatywy na salony popu.

Marcin Zabrocki po wielu latach niewychodzenia z cienia, zdecydował się otworzyć światu i nagrać autorski album, sygnowany swoim nazwiskiem. Płyta 1+1=0 ujrzała światło dzienne we wrześniu pod barwami wydawnictwa KAYAX i wywołała dość spore zamieszanie. Powodów jest kilka. Na pewno jednym z nich są goście, których udało się Marcinowi zebrać i zachęcić do współpracy przy jego piosenkach. I tak oto możemy usłyszeć Kasię Nosowską,  którą udało się Marcinowi w jakiś sposób nakłonić aby w swoim pięknym i czarno-biało-słodkim stylu upiększyć piosenkę Czemu wciąż jest czwartek, która może być znana fanom zespołu Pogodno. Zabrocki podkreślał, że jego zdaniem ta piosenka zasłużyła na drugie życie, co okazuje się znakomitym wyborem. Bo kogo nie poruszyła Nosowska śpiewająca „wojna jest jak chuj”? Nie sposób też nie wspomnieć o udziale Czesława Mozila w piosence Cała na świat, w którą się doskonale wpasował nadając jej cukierkowy charakter i prowadząc ten utwór gdzieś w stronę pieśni ku pokrzepieniu przegranych serc. Poza nimi, udział wzięli też inni goście, jak np. Olga Zabrocka – to chyba najpiękniejszy duet ojca z córką, jaki do tej pory miałem okazję usłyszeć. W nagraniach usłyszeć też można Basię Wrońską z Pustek, czy Joannę Sokołowską. Na uwagę koniecznie zasługuje utwór Parasol, z tekstem Jacka ‚Budynia’ Szymkiewicza. Słuchając tej piosenki wydaje się, że ta płyta nie mogła wyjść w innym czasie, niż smutna, deszczowa jesień. Całość tego świetnego w swej melancholii smutku dopełnia wers „gnije nadzieja, miały liście gnić. Jesienna susza – nie chce mi się żyć”.  Hymn rezygnacji i uwielbienia smutku.

Zabrockiemu udało się wypełnić lukę w polskiej muzyce, w której jest dużo miejsca na ciszę, powtarzanie zdań i kontemplowanie beznadzieji. Przemyślane aranżacje utworów, bardzo ciekawy dobór instrumentarium i teksty balansujące gdzieś pomiędzy poezją a grafomaństwem, to trudny materiał dla słuchaczy pożerających muzykę w dzisiejszych czasach, bo wymaga zatrzymania się i przemyśleń. Ta płyta wyprodukowana przez Pawła Cieślaka, to  moim zdaniem faworyt roku 2015 pokazujący, że wciąż jeszcze do muzyki można podejść na świeżo, a smutek może dawać radość.  Warto też wybrać się na koncert i posłuchać tego materiału na żywo. Mimo, że na scenie nie spotkamy najpewniej gości, którzy wzięli udział w nagraniach, nie przeszkadza to w żadnym stopniu, ponieważ Marcin ze swoim zespołem podchodzi do koncertów w bardzo ciekawy sposób i doskonale maskuje (a może uwypukla) brak Nosowskiej, czy Mozila. Od całości materiału, który znajduje się na płycie odstaje słabe Boje się, które funkcjonowało jako singiel promujący album, jednak w obliczu reszty piosenek, chwila niestrawności szybko przechodzi a niesmak przemija.


Najlepsze utwory:
Parasol
Opa
Czemu wciąż jest czwartek

3 albumy, które ujrzały światło dzienne w 2015 roku łączy kilka rzeczy. To polskie wydawnictwa, które wymagają od słuchacza chwili zatrzymania się wśród pędzących coraz szybciej chwil. To dziwna melancholia i triumf porażki umacniającej człowieka, w byciu świadomym swojej beznadziei. To piosenki mocno zapadające w pamięć.

Swiernal


Artykuł z #55 numeru Gazety Konopnej SPLIFF

Oceń ten artykuł
(0 głosów)