A+ A A-

Fisz Emade - Piątek 13

Oczekiwanie na zapowiadany powrót do hip-hopowych korzeni wzmagał apetyt. Czy braterski duet zdołał go zaspokoić? Czy tytuł płyty okazał się przewrotny i zdeptał zabobony? Zdecydowanie tak.misji uświadamiania zagubionym w plastikowym świecie.
 
Trzynaście utworów plus jeden bonusowy to prawdziwa uczta dla fanów rymów Fisza. Opowieści z życia nasiąknięte ironią, obnażające wady współczesnych. Prawdziwy hip-hop, gdzie najważniejszy jest przekaz, o którym zapomina coraz więcej rodzimych raperów. Warstwa muzyczna albumu to dzieło Emade. Wyprodukowane w nowym studio surowe podkłady, oparte są na prostym beacie z charakterystycznym przyspieszonym werblem, okraszone elektronicznymi dodatkami. Całość osadzona została na ambientowo brzmiącym tle. Właśnie ta surowość przypomina pierwsze płyty Waglewskich, doskonale komponując się ze specyficznym flow’em Fisza, który frazuje na podobieństwo gry na instrumencie. Fisz zdążył już nas przyzwyczaić do wysokiego poziomu swoich tekstów, ale jego najnowsze rymy wręcz powalają bogactwem skojarzeń i porównań, a techniką rymowania i swobodą wypowiedzi przewyższa wszystkich polskich mc.
   
Starszy z braci Waglewskich zdaje sobie sprawę z płynącej ze szczerości siły swoich słów, co daje mu jeszcze większą pewność siebie i - jak w utworze „Serce” („...czekam na konkurencję z utęsknieniem...”) - jest źródłem ubolewania nad osamotnieniem w misji głoszenia miłości. Pokazuje co znaczy prawdziwe pojęcie walki w kulturze hip-hopowej. I nie jest to walka polegająca na ubliżaniu sobie („...podobno był dis, co sam się zdisował, toż to fenomen na światową skalę jak minister Roman.”). Rzuca wyzwanie do słownych pojedynków i pokazuje jak je prowadzić („...gdyby wojny toczyć na słowa, byliby zwycięzcy ale nie byłoby ofiar/ 3, 2, 1 pal, ten pocisk ma miłość...”). W twórczości Fisza wyraźnie widać wpływ muzyki reggć, zaś cała płyta jest odpowiedzią na zarzuty, że się zestarzał i wypalił. Brzmi świeżo i mocno.
Oceń ten artykuł
(0 głosów)