A+ A A-

ANEGDOTA

Miseczka ma z dziesięć centymetrów średnicy i może z sześć wysokości. Wykonana jest z drewna. Ma metalowe wnętrze i takąż podstawę, ozdobioną ornamentem.

Pochodzi prawdopodobnie z Mongolii, z połowy ubiegłego wieku. Żaden zabytek. Przedmiot codziennego użytku, choć sam używam jej już nie tak często, jak dawniej. Kiedyś chciałem z niej zrobić kadzielnicę, ale też całkiem niedawno podawałem w niej moim gościom herbatę Solomon’s seal tea, którą w dawnych czasach pili królowie i królowe Abisynii i Izraela. Towarzyszyła mi w niejednej podróży i czasem myślałem o niej, że zostanie po mnie na tym świecie i jako spirytysta wierzę, że niejedno może opowiedzieć innemu użytkownikowi.

Dostałem ją przed laty od Magury, który jest kustoszem w Muzeum Azji i Pacyfiku. Odwiedził mnie wczoraj i wręczając mówi: – Masz, będziesz miał do pary. Kupiłem od menela na bazarze. Ja patrzę a to moja miseczka. Nawet nie wiedziałem, że jej nie miałem. We wnętrzu plamka w kształcie ziarna fasoli, te same wgniecenia, gwoździki mocujące podstawę tak samo zardzewiałe, a ona sama lekko wygięta w jednym miejscu. Moja miseczka. Skąd się wzięła w kolekcji śmieci menela? Idę do kuchni, otwieram szafkę, a tam pusto. Nawet półek już nie ma. Trwa remont, więc kuchnię rzadko odwiedzam. Generalnie mam jakieś problemy z pamięcią i lekarze mówili mi po operacji, że to przejdzie albo nie przejdzie. Że na avocado będę mówił mango lub odwrotnie, albo wypowiem nie to słowo, które mam na myśli. Że będę potrzebował trochę więcej czasu aby rozpoznać coś lub kogoś. Muszę się przyzwyczaić dopóki nie połączą mi się synapsy. Podobnie za wzrokiem.

Moje ograniczone pole widzenia niewiele zmienia w percepcji, choć niewątpliwie jest defektem. Znajomi mówią mi, może na pocieszenie, że w naszym otoczeniu nikt już nie jest pełnosprawny, choć mało kto ma to zaświadczone orzeczeniem lekarskim.

Wszyscy się gubią, mylą, nie wiedzą gdzie to jest co było tu przed chwilą. Każdemu to się zdarza. Więc i mi się przypomniało, jak siostra obiecała mamie, że włoży do zmywarki zawartość szafek i pięknie umyte, błyszczące, odwiezie to wszystko po remoncie. Ale może było tego za dużo i było zbyt ciężkie, by dotrzymywać obietnicy, więc część wywaliła na śmietnik. Kto by tam pamiętał te wszystkie filiżanki, kubeczki, miseczki, spodeczki, talerzyki i talerze, gdy teraz robią ładniejsze i można sobie kupić to, co się chce. Wszystko na tym świecie jest nietrwałe. Wszystko ulega wyczerpaniu. Nawet Bóg z podglądacza stał się partycypantem ludzkich poczynań i wynalazków. Nawet miłość przybiera postać o jakiej jeszcze nie tak dawno nikomu się nie śniło. Nie tylko filozofom. Rzecz nie stanowi już przedmiotu zazdrości. Można mi tylko pozazdrościć tej siostry, która wie, co jest lepsze i ładniejsze. Owładnięta tą wiedzą postanowiła nam ją praktycznie przekazać. I nie ma sprawy. Tym bardziej, że miseczkę znów mogę trzymać w ręce. Może tylko szkoda, że nie będzie miała pary. Ale przecież zawsze była sama. Bo ja to jaka dla niej para? Taka sama jak nie ja. Albo nawet i to nie.

 

@udiomara

Oceń ten artykuł
(1 głos)