A+ A A-

POWINOWACTWO i SZALEńSTWO

Moda na dzieła sztuki i artefakty dawno już przekroczyła granice awangardy. Artefakty są istotnym sposobem istnienia, każdy bowiem zawiera naturalny potencjał niewymownych intencji. Inna niż istniejące grafie jest książka Mirosława Makowskiego i Michała Szymańskiego. Wszystkich wywiadów na jej temat już udzielili i mimo to jest ich jeszcze o co pytać. I nie ma nikogo, kto by wiedział, jak będzie wyglądać. Nieprzewidywalność jako cecha naturalnej konsekwencji istnienia artefaktu staje się podstawą ukierunkowania intencji.
 
Stąd już tylko krok, by przekroczyć stereotypModa na dzieła sztuki i artefakty dawno już przekroczyła granice awangardy. Artefakty są istotnym sposobem istnienia, każdy bowiem zawiera naturalny potencjał niewymownych intencji. Inna niż istniejące grafie jest książka Mirosława Makowskiego i Michała Szymańskiego. Wszystkich wywiadów na jej temat już udzielili i mimo to jest ich jeszcze o co pytać. I nie ma nikogo, kto by wiedział, jak będzie wyglądać. Nieprzewidywalność jako cecha naturalnej konsekwencji istnienia artefaktu staje się podstawą ukierunkowania intencji. Stąd już tylko krok, by przekroczyć stereotyp. Gdyby dodać spis treści oraz indeksy, byłoby to dzieło czysto naukowe, godne habilitacji. Uprzywilejowana warstwa czytelników tego dzieła, do której czuję przynależność, będzie zapewne zawiedziona post–modernistyczną formą, ale za to może nam przypomnieć Cortazara i Jego Książkę dla Manuela. Przynajmniej mnie tak się skojarzyła wiodąca fabuła. Również Gra w Klasy, jako możliwość innego czytania. Notki na marginesie są metaforą ścieżki dźwiękowej. Sam zapis przypomina notatki do scenariusza i partytury. Istotne są też wątki ezoteryczne, typu – co autor miał na myśli, tworząc na marginesie autonomiczne zapiski? Widzimy w tym nawiązanie do własnej koncepcji estetycznej, przećwiczonej w czasach, gdy z fotografa przedzieżgiwał się w designera. Pojęcie performer jeszcze nie istniało a nowa i nowoczesna sztuka dopiero miała powstać. Nadaje się więc ta książka i na monodram, mogący bohatera przekształcić w herosa. Potem może się okazać, że to manga. Młodszy z narratorów staje się wiodącym świadkiem wydarzeń. Następuje odwrócenie czasu i pomiędzy tym, co wcześniej i co potem pojawiają się zmiany, na które nie ma miary. Staje się widoczne zjawisko, w którym jest się w środku. To, co było niewidzialne, staje się namacalne wręcz. Samo dotykanie tej książki ma niewypowiedziany urok i osobisty czar. Ezoteria aż wycieka z jej kart. Otoczona zasłoną tajemnic nie mających nic do rzeczy stanowi kolejny poziom interpretacyjnych możliwości. Rozmowy nigdy nie odbyte stanowią barwny motyw narracyjny, mający również właściwości relaksacyjne. Czyta się to jak słuchowisko. Potoczny język zderzony z narracją publicystyki daje niekiedy komiczny efekt, choć niekiedy wieje grozą i tragizmem. Ta obustronność tworzy w rezultacie zarysy nieistniejących postaci, niewpisanych jeszcze w role wyznaczone przez historię. Pisząc tak, zapominam na czym ma polegać recenzja. Poniekąd z winy, że jest to książka trochę inna niż wszystkie poprzednie, a trochę i dlatego, że nikogo nie trzeba namawiać ani zachęcać do jej posiadania, jako że nakład jest minimalny. Wydawnictwo dla mniejszości,  typowe dzieło sztuki, jakiego próżno by szukać w galeriach i muzeach. Nie jest to książka dla bibliotek i dla internetu. Tak czytam przewrotną i paradoksalną tezę jej przesłania. Poza kontekstem awangardy nie da się tego odebrać a z kolei kontekst jest tak fragmentaryczny, że trudno doceniać jego wpływ. Nieistniejąca tradycja znajduje swój wyraz na tyle wyrazisty, jak przypisy i odnośniki zaczerpnięte skąd–inąd.

W nowej epoce mówić o książce jak o przedmiocie, opisanym w przeszłości, to jakby zmagać się z wizją świata, jaki dał się nabrać na język, którego nie było. Sam się z nim zmagam od niepamiętnych czasów. Co najbardziej zdumiewa i szokuje, to aktualność. Nie sprawdziłem tego jeszcze, ale można to potraktować jak księgę wróżb i przepowiedni lub antologię herezji, do jakich można się odnieść wobec decyzji i możliwości wyboru. Nie ma tu obrazu wyższej instancji, do jakiej można się odwołać w tamtych czasach. Wtedy nie powstała i teraz nie ma zbyt wiele do powiedzenia. Marzenie o tożsamości towarzyszy naszym zmarłym poprzednikom i przodkom tak samo, jak nienarodzonym jeszcze, przez co i nieświadomym, kontynuatorom. Postęp musi być naturalny – mawiał Sellasie I. Chronologia ma dziś znaczenie pozorne. Musimy sobie uprzytomnić ulotność pamięci i odwrotność wypowiedzi. Pisał Wojaczek – śmierć nie znalazła jeszcze właściwego wyrazu. Czasy, które każdy pamięta po swojemu. Stąd postulat bycia sobą spełnia te funkcje, które dawniej były obecne w namawianiu do przebudzenia. Teraz jest to tyle lepsze, że być sobą mogę być nawet we śnie. I nie tylko tam. I nie tylko ja.

@udioMara – autor,
o książce:
Mirosław Makowski, Michał Szymański
Obok albo ile procent Babilonu
Manufaktura Legenda © 2o1o
POWINOWACTWO  i   SZALEńSTWO
Oceń ten artykuł
(0 głosów)