A+ A A-

ENCHANTIA

Są rzeczy niewyśnione przez filozofów, które podobają się niejako z założenia. To one sprawiają, że możemy mówić o gustach, o których się nie dyskutuje. Bez nich nie jest możliwa rozmowa. Bez nich nie ma dialogu ni refleksji, czasem pojętej jako wewnętrzny dialog, rozmowa ze sobą.

Jest taka anegdota, w której występuje Budda Sidharta i Jego pupil Ananda. Szli kiedyś przez krajobraz i spotkali dziewczę nad strumieniem. Niewiele myśląc, Budda przeniósł dziewczynę na drugi brzeg i poszli dalej. Idą tak dzień, tydzień, miesiąc, aż dotarli do miejsca, gdzie mogli przystanąć. Tam Ananda odezwał się w te słowa: – Mistrzu, wybacz, że zaprzątnę Twą uwagę swoją osobą, ale dręczy mnie problem. Jak to jest, że nauczasz, by od kobiet trzymać się z daleka, tymczasem tam, nad strumieniem, nie dość, że dotknąłeś jednej z nich, to jeszcze uczyniłeś ją na chwilę towarzyszką naszej podróży. Budda odpowiedział: – Przeniosłem ją na drugi brzeg strumienia i tam zostawiłem, a ty dźwigasz ją do tej pory. Mniemałem kiedyś, że istotą nauki zawartej w tej anegdocie jest kwestia zostawienia, porzucenia, pójścia dalej, poza myślenie. W nowej epoce częściej jednak utożsamiam się z Anandą jako przykładem i wzorem myślącej osoby. Pustka Buddy nie jest już dla mnie tak pociągająca jak dawniej. Choć zdaję sobie też sprawę i z tego, że Ananda jest poniekąd symbolem informacyjnego szumu. Tak jak dawniej byt poprzedzał poznanie, tak teraz poprzedza je informacja. Rzecz staje się rzeczą przez nazwanie. Gdy teraz powiem, że Enchantia to rege – automatycznie zmienia się intencja i nastawienie. Gdy dodam, że głos Sary przypomina mi swym brzmieniem wibracje Billy Holliday [gdyby żyła później na pewno śpiewałaby rege też], pole wyobraźni i fantazji poszerzy się o blues i jazz. Gust i upodobanie przestają cokolwiek znaczyć w takim kontekście i przestaje mieć znaczenie, czy rege to, czy nie rege. Jest muzyka i śpiew, brzmiący jak echo śpiewu w śpiewającej. Tu pieśń jest osobą, a Sara staje się wrażliwym medium, reagującym na obecność. I choć nie Ona jedna, to na Nią wypadło przedstawienie i prezentacja tego, co poprzedza muzykę. Tak to czasem widzę. Enchantia uczy nas więcej niż można w sobie pomieścić. Nie tylko dlatego, że jest spełnieniem oczekiwań, ucieleśnieniem tęsknot i wypełnieniem intencji. Również dlatego, że poprzedza swym istnieniem informacje o sobie, sytuując się tym samym poza gustem i upodobaniem.

ENCHANTIA

Artykuł z 45 numeru Gazety Konopnej SPLIFF


(@udioMara)

Oceń ten artykuł
(4 głosów)